Kłopotliwe szczegóły, czyli na co warto zwrócić uwagę, gdy odbieramy receptę na lek refundowany

Podczas dzisiejszej zmiany w aptece miałam do czynienia z prawdziwą plagą. Plagą recept na leki refundowane, których ze zniżką zrealizować nie mogłam… Pytacie się dlaczego? Otóż zawsze czegoś na nich brakowało – albo peselu, albo nie było oznaczenia oddziału NFZ, albo lekarz w pośpiechu nie przybił swojej pieczątki z nazwiskiem i numerem prawa wykonywania zawodu… Były to tak drobne szczegóły, że aż serce mi się krajało, gdy musiałam odmówić jednej pani realizacji ze zniżką recepty dla jej matki. Niestety, podczas regularnych wizyt w naszej aptece kontrolerzy Narodowego Funduszu Zdrowia odrzucają recepty z najdrobniejszymi „błędami” i żądają za nie zwrotu refundacji, którą w takiej sytuacji musi pokryć apteka… A niestety, są to kwoty niemałe w skali całego roku…

Najsmutniejsze było to, że recepty te miały błędy, które w żadnym wypadku nie wpływałyby na farmakoterapię pacjenta. Doskonale wiedziałyśmy, jaki lek ma otrzymać pacjent, w jakiej dawce, jak ma go stosować… Niestety, biurokracji musiało stać się zadość. Dlatego dzisiaj piszę kilka słów o receptach refundowanych i o tym, na jakie podstawowe szczegóły warto zwrócić uwagę, gdy otrzymujemy receptę na lek refundowany. Zdaję sobie sprawę, że pacjent nie ma obowiązku znać się na tym, jak powinna wyglądać prawidłowo wypisana recepta – od tego są lekarze i my, farmaceuci. Jednak teoria teorią… Niestety pośpiech, zmęczenie, złe ciśnienie atmosferyczne czy sto innych powodów sprawia, że o błąd o nietrudno. Mam nadzieję, że ten krótki przewodnik po receptach pozwoli, chociaż części z Was, uniknąć wycieczki do lekarza po poprawkę lub płacenia pełnej odpłatności za lek. Zaczynamy!

 

Jak właściwie wygląda recepta?

Z pewnością każdy z Was chociaż raz w życiu trzymał w ręce receptę wypisaną przez lekarza, więc pytanie to nie powinno być trudne. Ale biały blankiet, na którym wypisane są nasze leki wypełniony jest znaczkami, numerami i kodami, które równie dobrze mogłyby dla wielu z nas być pisane pismem klinowym – pod względem zrozumienia wyszłoby na to samo. Przygotowałam dla Was przykładową receptę, która mam nadzieję pozwoli Wam zrozumieć o czym właściwie do Was piszę. Zerknijcie na nią czytając poniższy tekst (aby wyświetlić pełną wersję recepty kliknij poniższy obrazek).

przykladowa_recepta

Na co powinniśmy zwrócić uwagę, gdy odbieramy receptę?

1. Dane świadczeniodawcy
Kim jest dla nas świadczeniodawca? Jest to lekarz, poradnia, szpital, gabinet stomatologiczny czy jakikolwiek podmiot, który udziela dla nas usług w zakresie umowy z NFZ. Na recepcie jest on przedstawiony na samej górze recepty – albo w postaci nadruku (jak na naszej przykładowej recepcie) lub w postaci samej pieczątki przychodni lub szpitala. Zawiera podstawowe dane o miejscu, w którym została recepta wypisana (adres, numer telefonu, REGON).
Co Kowalski może zrobić w tym miejscu, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo błędu? Przede wszystkim sprawdzić czy te dane / pieczątka w ogóle znajdują się na recepcie! Może zabrzmi to banalnie, ale widziałam już niejednokrotnie recepty, które tych danych nie zawierały! I późniejsze pytanie się pacjenta, gdzie on w ogóle u tego lekarza był :) Sprawa z pieczątkami wygląda tak: jeżeli jest ona niewyraźnie odbita, niektóre numery są urwane lub nieczytelne – nie ma większego problemu. Na podstawie, chociażby jednego telefonu do przychodni jesteśmy w stanie je dokładnie określić i uzupełnić na rewersie (tyle) recepty. Problem pojawia się wówczas, gdy tych danych w ogóle nie ma – wówczas konieczny jest powrót do przychodni, gdyż w takim przypadku farmaceuta danych uzupełnić niestety nie może.

2. Dane pacjenta
Schodzimy w dół recepty i przechodzimy do pola, które większość z nas już bez problemu rozszyfruje :) Dane pacjenta, czyli nasze nazwisko, nasz adres oraz nasz PESEL. Zaczniemy od PESELu, gdyż to jego niestety najczęściej brakuje :( I nie, nie można go samemu dopisać, jak to proponuje mi wiele osób! Nie możemy zrobić tego również my, farmaceuci. Nie dość, że może go dopisać tylko lekarz to jeszcze musi postawić przy tym pieczątkę i swój podpis. Także, jeżeli nie posiadasz pieczątki lekarza to nie pomogą żadne malarskie zdolności^^ Niestety jest to jedna z największym bolączek przy realizacji recept. Sprawa ma się podobnie, jak w przypadku pieczątki przychodni – jeżeli PESEL jest wpisany błędnie możemy go skorygować na podstawie dowodu osobistego lub innego dokumentu zawierającego ten numer. Analogiczna sytuacja ma miejsce w przypadku adresu – skorygujemy go na podstawie dokumentów, niech będzie chociaż jego fragment, a już w aptece sobie z tym poradzimy.

3. Numer Oddziału NFZ
Kolejna bolączka, o której niestety nietrudno jest zapomnieć podczas wypisywania stosu recept. Każde województwo ma przypisany oddzielny numer, który jednoznacznie identyfikuje wojewódzki oddział Narodowego Funduszu Zdrowia (dla województwa podlaskiego jest to np. 10, dla mazowieckiego – 07). Brak numeru NFZ w praktyce równy jest temu, jakbyśmy w ogóle nie byli ubezpieczeni. Z tego też względu tak bardzo ważna jest jego obecność – określa on jednoznacznie, kto ma pokryć refundację za leki. Jeżeli nie ma tego numeru to niestety, ale tą osobą jest właśnie pacjent… Niestety w tym przypadku nie pomogą żadne dokumenty potwierdzające nasze ubezpieczenie, gdyż nie możemy ingerować w kod znajdujący się w tym okienku. W praktyce oznacza to powrót do lekarza lub pełną odpłatność za leki… Warte zwrócenia uwagi jest również to, iż okienko to przeznaczone jest na NUMER NFZu, a nie jego nazwę. Anegdota opowiedziana przez koleżankę z pracy: w okienku zamiast 02 pisało DOSŁOWNIE Dolnośląski Oddział NFZ :) Niestety tego typu recepta również nie podlega refundacji.

4. Uprawnienia dodatkowe
Tuż pod kodem NFZ znajduje się miejsce na wpisanie tzw. uprawnień dodatkowych. Posiadają je np. honorowi dawcy krwi (ZK – otrzymują taniej lub bezpłatnie wiele leków na receptę) czy osoby represjonowane (IB – otrzymują wszystkie leki zarejestrowane na receptę bezpłatnie). Lekarz wpisuje te uprawnienia na podstawie odpowiednich dokumentów. Jeżeli jednak nie mieliście przy sobie odpowiednich dokumentów lub w czasie wizyty temat tych uprawnień jakoś Wam umknął – nie ma się czym przejmować! Wystarczy, że w aptece okażecie odpowiednie dokumenty, a farmaceuta ma obowiązek wydać Wam leki z obowiązującą dla Was zniżką. Całe szczęście jest to jedno z najmniej problemowych pól na recepcie.

lekarz_blogŹródło: phalinn / Foter.com / CC BY

5. Data wystawienia recepty
Sprawa banalna, ale każdy ma niekiedy „zaćmienie” i wypisuje receptę z datą na kolejny/poprzedni dzień, miesiąc, a nawet rok (trafiłam ostatnio na receptę z rokiem 2014!). Jest to całkowicie zrozumiałe, jednak dyskwalifikuje taką receptę do realizacji ze zniżką. W szczególności ma to duże znaczenie na początku roku kalendarzowego – w styczniu mieliśmy lawinę recept wypisanych na rok poprzedzający, 2012. Niestety, w świetle prawa taka recepta została wypisana rok, a nie godzinę temu :) Z tego względu warto niekiedy rzucić okiem na to pole.

6. Podpis i pieczątka lekarza
Całe szczęście problem z zapomnianymi pieczątkami zmniejszył się odrobinę po tym, jak na receptach zaczęto drukować imię, nazwisko i numer prawa wykonywania zawodu – wówczas potrzebny jest tylko ręczny podpis lekarza. Jeżeli jednak takiego nadruku nie ma – konieczna jest również pieczątka. Jeżeli na recepcie nie jest jednoznacznie napisane, kto wypisał daną receptę, wiedzcie, że coś jest nie tak.

 

Jeszcze kilka innych dobrych rad:

  1. Recepta jest dokumentem – nie piszemy po niej! Niedopuszczalna jest sytuacja, gdy samodzielnie wykreślamy z niej jakieś leki, bo zorientowaliśmy się, że mamy ich jeszcze spory zapas. Niestety, popisana recepta całkowicie dyskwalifikuje nas do zniżek. I tym razem moja już „anegdotka”. Starsza pani przekazała receptę na swoje leki wnukowi. Nie potrzebowała jednak wszystkich preparatów, gdyż nie zużyła jeszcze wszystkich od poprzedniej wizyty. Aby wnusio nie zapomniał o które chodzi, bardzo wyraźnie napisała przy nich „NIE!”. Niestety, nie wiedziała, że właśnie pozbawiła się zniżek na preparaty przepisane na recepcie :( Jeżeli nie chcemy o czymś zapomnieć zdecydowanie lepsze będzie zapisanie tego na oddzielnej kartce, albo używanie chociażby ołówka :) Jego przynajmniej bezproblemowo się pozbędziemy.
  2. Słowo odnośnie skreśleń – warto pamiętać o tym, że wszelkie poprawki, skreślenia, dopiski wymagają pieczątki lekarza i jego podpisu! Jest to swoiste zabezpieczenie, aby mieć pewność, że pacjent sam nie modyfikuje sobie dawki albo nie dopisuje preparatów, których lekarz mu nie zaordynował. Dotyczy to niestety również daty wystawienia, uprawnień dodatkowych, jak i oddziału NFZ. Jeżeli coś budzi nasze wątpliwości lepiej jest asekuracyjnie poprosić o pieczątkę zanim wyjdziemy z gabinetu – jeżeli zastanowiło to nas, to  zapewne zastanowi również farmaceutę w aptece i kontrolera z NFZ…
  3. Dbajmy o recepty! Tak jak pisałam już wcześniej – recepta jest dokumentem, na podstawie którego wydajemy leki z ewentualną zniżką. Dlatego mam prośbę – dostarczcie ją, proszę, Państwo w jednym kawałku :) Wiem, że bywa różnie – dziecko zachlapie, pies spróbuje zjeść – ale nieczytelna recepta, z której nie możemy odczytać ani leków, ani kodów jest zabójstwem dla Waszej refundacji. Już nie mówiąc o ryzyku wydania nie tego leku, co trzeba :)

 

Szybkie podsumowanie:

Na co warto rzucić okiem otrzymując recepty na leki refundowane:

  1. Czy na recepcie znajdują się dane przychodni lub gabinetu? (wydruk lub pieczątka)
  2. Czy na recepcie znajduje się mój adres?
  3. Czy wpisany został mój pesel?
  4. Czy nikt nie zapomniał o oddziale NFZ?
  5. Czy data wystawienia na recepcie jest prawidłowa?
  6. Czy lekarz podpisał się pod receptą (przybił pieczątkę?)

Dodatkowo:

  1. Nie piszemy po receptach!
  2. Każde skreślenie = pieczątka i podpis
  3. Dbamy o recepty! Dla bezpieczeństwa nie tylko naszego portfela, ale i naszego zdrowia

 

Liczę, że te kilka rad pozwoli Wam uniknąć nieprzyjemnych sytuacji przy aptecznym okienku. Mam również nadzieję, że nikt nie poczuł się urażony tym wpisem. Przede wszystkim nie miałam na celu ani obrazić lekarzy, ani wytykać ich niekompetencji pisząc o błędach na receptach. I nikt mi nie wmówi, że lekarze robią to z premedytacją – znam ich całkiem sporo i o żadnym bym tego nie powiedziała. Po prostu zdaję sobie sprawę z tego, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i niekiedy zmęczenie, pośpiech czy zwykłe „zagadanie się” z pacjentem mogą skutkować takich drobnymi, a mimo wszystko kłopotliwymi błędami. Wiele z nich można ominąć, wymaga to jednak od nas chociaż rzucenia okiem na receptę i odrobiny elementarnej „receptowej” wiedzy, którą chciałam Wam przekazać. I tak jak pisałam we wstępie – zdaję sobie sprawę, że Kowalski nie jest od tego, żeby znać się na receptach, ale sądzę, że z takimi podstawami sobie poradzi :) W szczególności, że może nam to pomóc uniknąć niepotrzebnych spacerów.

A co Wy możecie powiedzieć o swoich receptach? Czekam na Wasze komentarze!

Zdjęcie główne: clevercupcakes / Foter.com / CC BY

Facebook0Google+0Twitter0Email

Jeden komentarz o: “Kłopotliwe szczegóły, czyli na co warto zwrócić uwagę, gdy odbieramy receptę na lek refundowany

  1. Witam,
    czy oddział NFZ musi być uzupełniony przez lekarza, czy może to zrobić Pani w recepcji, która uzupełnia dane podstawowe pacjenta?

    Z góry dziękuję za pomoc

Odpowiedz na „KasiaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *