Witamina C skraca czas przeziębienia? To mit! Dysputa o kwasie askorbinowym na rozpoczęcie sezonu przeziębieniowego.

Sezon przeziębieniowy można uznać oficjalnie za otwarty. Chłodniejsze wieczory i deszczowe dni sprawiły, że coraz więcej osób pojawia się w aptece w poszukiwaniu skutecznych preparatów przeciwko gorączce, katarowi i typowym objawom przeziębieniowym. Najczęściej wśród całej listy specyfików pojawia się witamina C, zwana fachowo kwasem askorbinowym. Czy jednak jej rola w zwalczaniu choroby jest najprawdę taka duża? Czy warto sobie zawracać w ogóle nią głowę?

 

Zacznijmy od teorii, czyli skąd, po co i w jakich ilościach

Mimo, iż struktura chemiczna witaminy C znana jest dopiero od nieco ponad stu lat to objawy jej niedoboru i wpływ na nasz organizm był znany już od wieków. Już w starożytności była znana jako czynnik przeciwgnilcowy, gdyż zapobiegała tzw. szkorbutowi, czyli chorobie powstającej w wyniku niskiego stężenia tej witaminy w naszej krwi. Choroba ta dziesiątkowała również marynarzy i piratów w czasach nowożytnych – dopiero zabranie w podróże morskie cytryn pozwoliło na opanowanie tej choroby.

Kwas askorbinowy jest jedną z tych witamin, których człowiek nie jest w stanie samodzielnie wyprodukować. Należymy w ten sposób do wątpliwej „elity” wśród organizmów na Ziemi. Witaminę C syntetyzują rośliny oraz większość zwierząt. Wyjątkiem są tutaj niektóre gatunki nietoperzy, świnka morska i właśnie człowiek :)

Kwas askorbinowy jest jedną z tych witamin, których człowiek nie jest w stanie samodzielnie wyprodukować. Należymy w ten sposób do wątpliwej „elity” wśród organizmów na Ziemi. Z racji tego, że sami nie jesteśmy w stanie wyprodukować kwasu askorbinowego to musimy go dostarczać z pożywieniem. Gdzie znajdziemy największe ilości tej witaminy? Przede wszystkim w roślinach takich jak acerola, owoce dzikiej róży, nać pietruszki czy czarna porzeczka. Nie są one jednak częstym składnikiem naszej diety dlatego powinniśmy się przede wszystkim skupić na papryce, kapuście, kalafiorze czy szpinaku. Wśród produktów pochodzenia zwierzęcech największe ilości tego kwasu występują wątrobie – zarówno drobiowej, jak i wieprzowej.

Okazuje się jednak, że Polak największe ilości witaminy C pobiera z… ziemniaków. Wprawdzie nie są one wybitnie bogate w witaminę C (zawartość waha się granicach ok.12mg/100g), ale zjadamy ich dużo i to przez cały rok, niezależnie od sezonu. Najbardziej kojarzone z tym kwasem produkty, czyli owoce cytrusowe zawierają średnią zawartość tej witaminy (ok. 30mg/100g owoców). Minusem jest średnia odporność tej witaminy na działanie wysokiej temperatury, przez co jej większość ulega zniszczeniu podczas gotowania wspomnianych już ziemniaków. Podobno sposobem na zachowanie większej jej ilości jest zalewanie ziemniaków wrzątkiem, a nie „nastawianie” ziemniaków w zimnej wodzie. Ciekawe :) Osobiście potwierdzenia na to nie znalazłam, jakby ktoś chciał pomóc, chętnie poczytam :)

ziemniaki_blogŹródło: lindstormORG / Foter.com / CC BY

Jakie jest zapotrzebowanie dorosłego człowieka na witaminę C?

Okazuje się, że wbrew pozorom, całkiem niewielkie, bo ok. 60-70mg  na dobę. Nieco mniejsze jest ono u niemowląt (ok. 35mg), starszych dzieci (ok. 40mg) oraz młodzieży (ok. 50mg).

Zapotrzebowanie dorosłego człowieka na witaminę C jest całkiem niewielkie, bo ok. 60-70mg na dobę.U kogo występuje zwiększone zapotrzebowanie na tę witaminę? Przede wszystkim u palących papierosy, alkoholików oraz osób stosujących niektóre leki np. doustne leki antykoncepcyjne. Zużycie witaminy C wzrasta również w ciąży i okresie karmienia piersią, w stanach chorobowych („zjadają” ją tkanki w stanie zapalnym), przy poparzeniach, ciężkim wysiłku fizycznym, przewlekłym stresie czy w chorobach serca. To są podstawowe „targety” do suplementacji tej witaminy. U pozostałych osób dzienne zapotrzebowanie powinna pokryć standardowa dieta (zakładając oczywiście, że nie składa się ona z dań błyskawicznych i „zupki chmielowej”, a ma w sobie chociaż odrobinę warzyw i owoców :)

 

No dobrze, ale po co ta witamina jest nam właściwie potrzebna?

Kwas askorbinowy pełni w naszym organizmie naprawdę sporo funkcji. Nie bez powodu niektórzy twierdzą, że jest ona w stanie wyleczyć wszystko – od przeziębienia po raka :) Ale o tym później. A tymczasem funkcje witaminy Cw telegraficznym skrócie:

  1. udział w syntezie kolagenu - dzięki temu szybciej goją się nasze rany, złamiania i siniaki
  2. aktywuje tzw. limfocyty T przez co wpływa na nasz układ immunologiczny – oficjalnie podnosi naszą odporność, ale o tym później :)
  3. ma wpływ na metabolizm lipidów - w ten sposób ma swój udział w profilaktyce chorób serca
  4. jest bardzo silnym antyutleniaczem, dzięki czemu „wymiata” z naszego organizmu wolne rodniki odpwiedzialne za szereg „złych” procesów od starzenia skóry po choroby nowotworowe
  5. etc.

Jakie w związku z tym są objawy jej niedoboru? To przede wszystkim:

  1. szkorbut
  2. obniżenie odporności i łatwiejsze „łapanie” wszelkich infekcji zakaźnych
  3. osłabienie naczyń włosowatych - możliwość tworzenia mikrowylewów
  4. suchość skóry
  5. apatia, zmęczenie
  6. skłonność do występowania siniaków
  7. rozpulchnione i krwawiące dziąsła

Wbrew pozorom, wcale nie jest łatwo doprowadzić się do takiego „stanu”. Objawy te występują bardzo rzadko i to najczęściej u osób przewlekle się odchudzających czy mających problemy z prawidłowym przyswajaniem niektórych składników odżywczych.

A skoro przy przyswajalności już jesteśmy… Wiecie, że nie każda witamina C wchłania się w tak samo?

pomarancze_blog1Źródło: basheertome / Foter.com / CC BY

Witamina C naturalna i syntetyczna, czyli z czego bardziej skorzystamy?

W preparatach obecnych aktualnie na rynku możemy znaleźć kilka form witaminy C - „zwykły” syntetyczny kwas askorbinowy (dostępny w wiekszości preparatów), kwas askorbinowy pozyskiwany z naturalnych źródeł, a także innowacyjne formy tego kwasu tzw. Ester-C oraz PureWay-C. Jednak, tak jak próbowałam już Was przekować w moim ostatnim poście o magnezie - ilość, ilością, ale liczy się jakość. Jak to się odnosi do witaminy C?

O wiele lepiej wchłanialna jest witamina C pochodząca z naturalnych źródeł. Większość leków i suplementów diety zawiera w swoim składzie syntetyczną witaminę C. Jest ona tania i łatwa w produkcji, dzięki czemu preparaty ją zawierające nie mają jakiś kosmicznych cen. Problem polega natomiast na jej wchłanialności – okazuje się, że jej przyswajalność jest naprawdę mierna - niekiedy jest to nawet wskaźnik kilku-kilkunastu procent :( Nie dość, że wchłania się średnio to jeszcze krótko pozostaje w naszym organizmie i bardzo szybko jest wydalana. Jeżeli naszym celem nie jest zakwaszenie moczu to mamy problem…

O wiele lepiej wchłanialna jest witamina C pochodząca z naturalnych źródeł. Mimo, iż pod względem chemicznym nie ma żadnej różnicy pomiędzy „sztuczną”, a „naturalną” witaminą C to jednak kwas askorbinowy zawarty w ekstraktach z dzikiej róży czy aceroli wchłania się, według niektórych źródeł, nawet w 90%! Dlaczego tak się dzieje? Otóż okazuje się, że kwas askorbinowy zawarty w roślinach ma dodatkową cukrowo-białkową otoczkę, która sprawia, że organizm rozpoznaje ją jako „swoją” i chętniej przekazuje do pozostałych komórek naszego ciała. Dodatkowo, ekstrakty roślinne oprócz czystej witaminy C zawierają również cały szereg związków (np. polifenoli), które wpływają korzystnie na wchłanianie kwasu askorbinowego, ograniczają jego rozkład i potęgują jego działanie antyoksydacyjne. Z tego też względu, zasadne jest podawanie witaminy C razem z flawonoidami np. popularną rutyną.

Moim skromnym zdaniem, to właśnie ta forma podawania tej witaminy jest najsensowniejsza - z tego też względu zawsze polecam preparaty „naturalne”. Które? O tym później :)

A tymczasem jeszcze kilka słów o nowych formach witaminy C - Ester-C oraz PureWay-C. Pierwsza z nich występuje w prepatach firmy Solgar, natomiast druga to nowy „nabytek” słynnej firmy Olimp LabsWedług niektórych „badań” (w cudzysłowiu, bo większość z nich przeprowadzana jest przez producenta) są one najlepszą formą kwasu askorbinowego - szybko się wchłaniają, pozostają dłużej w naszym organizmie, mniej zakwaszają organizm, mają silniejsze działanie antyoksydacyjne… Same plusy. Jednak póki nie zostaną przeprowadzone wieloośrodkowe badania przeprowadzane przez niezależne instytuty ja pozostanę w przy tradycyjnej „acerolowej” witamince C :) Ot, taka ze mnie tradycjonalistka :) Chociaż „olimpowski” kwas askorbinowy ma wielu fanów w mojej aptece :)

acerola_blogŹródło: Priscilla_Silveira / Foter.com / CC BY

Forma ma znaczenie!

Podobnie jak przypadku większości leków, duże znaczenie ma postać, w którą „zapakowana” jest nasza substancja lecznicza. Niestety, ale popularne tabletki musujące zawierające w swoim składzie po 1000mg witaminy C oprócz tego, że delikatnie zakwaszą nasz mocz to nie dadzą nam żadnych, większych dodatkowych korzyści. Kwas askorbinowy jest z naszego organizmu zbyt szybko wydalany – wchłonie się niewielka część, a reszta pójdzie z moczem. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest podawanie dawek mniejszych, ale za to częściej - przyswajana jest wówczas większa ilość łączna niż w przypadku mega-dawek.

Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest podawanie dawek mniejszych, ale za to częściej. Dla osób, które jednak nie lubią łykać tabletek po 3 razy dziennie, a nie chcą jednocześnie rezygnować z wysokich dawek tej witaminy idealne będą tabletki o tzw. przedłużonym uwalnianiu, które będą „wypuszczały” kwas askorbinowy stopniowo, w niewielkich dawkach przez kolejne 12 godzin. Dzięki takiemu zabiegowi większa ilość witaminy C ma w ogóle szansę się przyswoić. Na półkach aptecznych znajdziemy kilka preparatów w takiej postaci – najpopularniejsze to chociażby CeMax (500mg witaminy C), Cemax Forte (1000mg) czy RutiMax Ce (500mg wit.C + 50mg rutyny). Wszystkie wymienione preparaty to suplementy diety. Całe szczęście znalazło się również miejsce dla jednego leku - Cetebe zawiera w swoim składzie 500mg kwasu askorbinowego.

 

Które preparaty zasługują na szczególną uwagę?

Tak jak pisałam już wcześniej, szczególnie dobrze wchłaniają się preparaty zawierające wyciągi roślinne stanowiące źródło „naturalnej” witaminy C. Z tego też względu moi „ulubieńcy” to właśnie preparaty zawierające w swoim składzie wyciągi z dzikiej róży czy aceroli.

Waszą uwagę chciałabym zwrócić na niepozornie wyglądające i niezbyt natarczywie reklamowane preparaty firmy Sanbios - Acerolę, NaturC Active czy sproszkowaną skórkę dzikiej róży. Dlaczego lubię te preparaty? Bo są chyba najbardziej „naturalnymi” tabletkami, jakie można spotkać na naszej aptecznej półce. Przykładowo: w preparacie Acerola  wyciąg z owoców stanowi 99,1% masy tabletki, pozostałe 0,9% to substancje pomocnicze konieczne do tego, aby tabletka w ogóle miała kształt tabletki. Wynik całkiem przyzwoity :) Podobnie jest ze sproszkowaną i wysuszoną skórką dzikiej róży – żadnych (przynajmniej deklarowanych przez producenta :) substancji pomocnicznych. Sama esencja kwasu askorbinowego.

Wprawdzie obraz Aceroli Plus Puritan’s Pride niszczy odrobinę dodatek syntetycznej witaminy C, ale i tak można go uznać za wartościowy preparat :) Na pewno do polecenia osobom, które nie są przekonane do Sanbiosu :)

Osobom, które wolą „klasyczną” witaminę C zdecydowanie polecam formy o przedłużonym uwalnianiu. Tabletki musujące i zwykłe w mega-dawkach jedynie osobom, które mają problemy z zakażeniem pęcherza, aby zakwasić odpowiednio mocz (aczkolwiek i tutaj nie wolno przesadzać – pisałam już o tym w moim poście o Urofuraginie).

dzika_roza_blogŹródło: John Tann / Foter.com / CC BY

Ale przechodząc do sedna… 

Jak w końcu ma się sprawa z tytułem naszego artykułu? Niestety, ale przyszedł czas na obalenie jednego z największych mitów krążącego w naszym społeczeństwie. Mam nadzieję, że nie spowoduję płaczu u żadnego dziecka, ani nie załamię czyjegoś światopoglądu, ale fakty są nieubłagane – u statystycznego Kowalskiego witamina C nie ma absolutnie żadnego „prozdrowotnego” działania podczas przeziębienia – nie zapobiega jego wystąpieniu, nie zmniejsza nasilenia jego objawów, ani nie skraca czasu jego trwania.

Skąd takie ostre stwierdzenie? Niestety, ale nie z opinii sąsiadki z naprzeciwka, ale badań naukowych. Aby wysnuć taki wniosek objęto analizą 30 badań, w których wzięło łącznie ponad 11000 osób. Oddzielnie analizowano profilaktyczne przyjmowanie kwasu askorbinowego w celu zapobieżenia zachorowania i oddzielnie stosowanie witaminy C już w trakcie choroby. Jakie były wnioski?

Witamina C nie ma absolutnie żadnego „prozdrowotnego” działania podczas przeziębienia. Otóż okazało się, że przeciętny dorosły, przeziębiający się 12 dni w roku zażywając CODZIENNIE witaminę C w dawce min. 200mg będzie chory przez dni… 11. Z kolei dziecko chorujące średnio 28 dni w roku zyska 4 dni, ale przez pozostałe 24 nadal będzie przeziębione mimo przyjmowania znacznych, regularnych dawek witaminy C. A jak ma się sprawa, jeżeli przeziębienie już nas dorwało? Niestety niewiele lepiej - poprawa występuje u zaledwie 8% osób dorosłych - wartość niewiele większa od błędu statystycznego.

Ale zaraz! Przecież pisaliśmy wcześniej, że kwas askorbinowy aktywuje limfocyty T! Że podnosi odporność! Że zmniejsza prawdopodobieństwo zachorowania! O co więc chodzi? Ok, wszystko się zgadza, ale to wszystko występuje jeżeli uzupełniamy niedobory tej witaminy, a nie kiedy mamy jej wystarczającą ilość w organizmie. Zbyt niski poziom kwasu askorbinowego powoduje osłabienie naszej odporności i w przypadku osób z niedoborami jej suplementacja faktycznie zdziała cuda.

Pozwolę sobie posłużyć się analogią dr n.med. Ernesta Piotra Kuchara umieszczoną na jednej z popularnych stron internetowych:

Liczne supelmenty diety są obecnie reklamowane jako coś wzmacniajace czy poprawiające na zasadzie, że jeżeli niedobór danej substancji osłabia, to nadmiar będzie wzmacniał. To niestety nie jest prawda.
Przykład – niedobór żelaza jest przyczyną niedokrwistości – prawda. Uzupełnienie niedoboru powoduje powrót hemoglobiny do normy – prawda. Ale czy nadmiar żelaza spowoduje, ze hemoglobiny urośnie jeszcze wiecej? Nieprawda. Nadmiar żelaza jest toksyczny.

Tak samo jest z witaminą C – jej korzystne działanie w chorobie przeziębieniowej stwierdzono jedynie u osób poddanych ekstremalnym wysiłkom fizycznym (u których występował prawdopodobnie niedobór tej witaminy) – w ich przypadku zmniejszenie prawdopodobieństwa zachorowania zmniejszało się nawet o 50%.

I to są właśnie osoby, którym witamina C pomoże w przeziębieniu - osoby osłabione, zestresowane, intensywnie pracujące itp. Czyli osoby, u których zapotrzebowanie jest zwiększone, powinno w zwiazku z tym być wyrównywane rozmaitymi preparatami, jeżeli dieta „nie wyrabia”. Statystyczny Kowalski, u którego nie stwierdza się niedoborów tej witaminy (czyli większość w miarę różnorodnie odżywiającej się populacji) może jedynie połykać kwas askorbinowy jako kolorowy, niezbyt smaczny dodatek do Fervexu czy aspiryny – na nic więcej się ona nie zda.

I w ten sposób pada jeden z największych mitów współczesnej farmakologii. Coraz mniej lekarzy poleca witaminę C jako remedium na chorobę przeziębieniową - przynajmniej u osób dorosłych. W przypadku dzieci suplementacja tą witaminą nadal jest często zalecana. Dlaczego? To nie przypadek – niestety, ale niedobory kwasu askorbinowego u maluchów są częstsze niż w u osób dorosłych. Powód jest bardzo prozaiczny - cytrusy, szpinak czy wątróbka nie należą do ulubionych potraw w dzięcięcym menu :)

herbata_blogŹródło: ShotHotspot.com / Foter.com / CC BY

A Rutinoscorbin?

Nie ma chyba preparatu, który w okresie przeziębieniowym „schodzi” z aptecznych półek w większych ilościach niż Rutinoscorbin. Niestety, prawda jest okrutna - pomaga on niemalże tak, jak umarłemu kadzidło. Żadne badania nie potwierdziły, aby wykazywał on efekt silniejszy niż placebo.

Ktoś może powiedzieć – ale przecież zawiera rutozyd uszczelniający naczynia krwionośne! Ok, zawiera, ale biorąc pod uwagę jego wchłanialność to trzeba by jeść go garściami, aby faktycznie nam pomógł. I to PRZED przeziębieniem, a nie już w jego trakcie. Jak już wirus nas dorwie i zachorujemy to żadne uszczelnianie, choćby i masą gipsową, nam nie pomoże.

 

Kiedy witamina C może narobić więcej szkody niż pożytku…

Witamina C uchodzi chyba za najbezpieczniejszy środek dostępny w aptece. Przecież nie zaszkodzi! No cóż, można by to nazwać kolejnym mitem. Niestety, ale witamina C w większych dawkach (powyżej 1g/dobę – wbrew pozorom wcale nie takie rzadkie w okresie przeziębieniowym) może niekiedy narobić całkiem sporego bałaganu. Co przede wszystkim powinno zwrócić naszą uwagę?

 

Kwas askorbinowy i nerki

Jak wspominałam już wcześniej witamina C wydalana jest z moczem. A z racji tego, że jest kwasem świetnie zakwasza środowisko przez co drobnoustroje nie mają warunków do bytowania. Świetnie! Ale gdzie jest haczyk? Niestety, ale regularne stosowanie kwasu askorbinowego w dawce powyżej 1g na dobę tak silnie zakwasza środowisko naszego układu moczowego, że stwarza idealne warunki do tworzenia kamieni nerkowych! Rozchodzi się przede wszystkim o kamicę szczawianowo-wapniową, która u osób szczególnie wrażliwych, zaczyna się rozwijać nawet po trzech dniach stosowania suplementów witaminowych. Co może nam pomóc? Przede wszystkim duże ilości wody – w czasie suplementacji kwasem askorbinowym zaleca się wypijanie co najmniej 2 litrów wody dziennie :) Nerki będą wówczas czyściutkie :)

Spójrzmy prawdzie w oczy – witamina C to kwas!Pamiętajmy również, że nie z każdym lekiem może być łączona witamina C. Dotyczy to głównie tzw. sulfonamidów, czyli grupy antybiotyków stosowanych m.in. w… zakażeniach dróg moczowych (Biseptol, Bactrim). Suplementacja kwasem askorbinowym wydaje się logiczna – zakwaszone środowisko będzie naszym sojusznikiem w walce z bakteriami! Niestety, ale pod wpływem witaminy C dochodzi do wytrącania w naszych nerkach kryształów sulfonamidów, co może skutkować nawet uszkodzeniem nerek. Z tego też względu pamiętajmy – witamina C z dala od niektórych antybiotyków! Czasami lepiej się zapytać – więcej niekoniecznie znaczny lepiej :)

cytyna_blogŹródło:: visualpanic / Foter.com / CC BY

A co z żołądkiem?

Spójrzmy prawdzie w oczy - witamina C to kwas! A jak kwas, to wiadomo - może się nie polubić z delikatną śluzówką naszego żołądka. Z tego też względu zalecane jest stosowanie witaminy C tuż po lub w trakcie posiłku - pozwol to ochronić nasze delikatne brzuchy :) Witamina C osłabia również działanie środków zobojętniających sok żołądkowy – kłaniają się tutaj preparaty na zgagę i chorobę wrzodową. Jeżeli delikatny brzuch jest Twoim problemem to trzeba zastanowić się nad innymi formami suplementacji – może sok malinowy? :)

 

Witaminę C można przedawkować!

Wbrew temu, co sądzi większość z nas kwas askorbinowy naprawdę można przedawkować. Wbrew pozorom nie jest to takie trudne biorąc pod uwagę „końskie” dawki wystepujące w dostępnych aktualnie suplementach. Czym kończy się takie bezkrytyczne podejście do witaminy C? Przede wszystkim mocnymi „akcjami żołądkowymi” z biegunką na czele. Całe szczęście wszystko mija po odstawieniu winowajcy :) Do tego wysypki skórne, wzmożone oddawanie moczu i bóle głowy. W najbardziej drastycznych przypadkach rozwija się tzw. kwasica metaboliczna, która wymaga specjalistycznego leczenia farmakologicznego:)

Warto również pamiętać, że nasze nerki też dostają niezłego „kopa” – dbajmy o nie :) Witamina C nie zając, nie ucieknie - naprawdę nie ma sensu spożywać kilku-kilkunastu gramów(!!!!) na dobę (tak, znam takie przypadki :/).

 

Od witaminy C można się uzależnić!

Na koniec, już w ramach ciekawostki wspomnę o uzależnieniu od kwasu askorbinowego. Wiem, zdziwię niektórych, ale przyjmowanie regularne znacznych dawek tej witaminy naprawdę może przyzwyczaić! Po jej nagłym odstawieniu występują zazwyczaj silne bóle głowy, a niekiedy nawet szkorbut z tzw. „odbicia”. Wziąłby kto i pomyślał – detoks po witaminie C. Ale cóż, bywa :)

 

To by było na tyle, jeśli chodzi o najbardziej „przeziębieniową” witaminę :) Sezon grypowy przed nami – warto pamiętać o niektórych szczegółach, kiedy dorwie nas choróbsko. A jakie jest Wasze podejście do witaminy C? Suplementujecie ją w okresie jesienno-zimowym? Który preparat jest Waszym ulubionym? Zapraszam do dyskusji!

Zdjęcie główne: wwarby / Foter.com / CC BY

Facebook0Google+0Twitter0Email

3 komentarzy o: “Witamina C skraca czas przeziębienia? To mit! Dysputa o kwasie askorbinowym na rozpoczęcie sezonu przeziębieniowego.

  1. Witamina C w postaci rozpuszczonej w płynie ma podobno przyswajalność do 80%.
    Konwencjonalne dawki witaminy C zazwyczaj nie mają widocznego działania – w tym celu potrzeba dawek od kilku do nawet kilkuset gramów dziennie (stąd np. nazwa „stugramowe przeziębienie”). Przeliczając to na „rutinoscorbiny” – może się okazać, że trzeba by jednego dnia łyknąć 1000 tabletek rozpuszczonych w wodzie. Dlatego najlepiej od razu kupić kilogram wit. C w proszku.

    Skuteczność witaminy C w wysokich dawkach została potwierdzona przez lekarzy takich jak dr Cathart czy dr Jaffe.
    Dawka zależy od indywidualnego zapotrzebowania i dla każdego powinna być ustalana osobno. Poza tym, należy zadbać o dostarczenie organizmowi odpowiednich minerałów pozwalających przyswoić witaminę. Przy prawidłowym zażywaniu nawet wysokich dawek nie zaobserwowano skutków ubocznych, którymi niektórzy straszą.

    • Powinienem był jeszcze dodać, że popularny Rutinoscorbin zamiast czystej wit. C zawiera bliżej nieokreślone izomery kwasu askorbowego, które mogą być witaminą C lub nie, a także zawiera różne substancje pomocnicze. Tak więc i 1000 tabletek może nie pomóc, a mogłoby zaszkodzić :)

Odpowiedz na „TO TYLE!Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *