Kultowa marka w aptece! Czy zawsze warto w nią inwestować?

Wypromowanie marki to już połowa sukcesu. Wie o tym każdy przedsiębiorca wypuszczający jakiś produkt. Później już tylko fanów utrzymać i można na nich zarabiać kokosy. Firmy farmaceutyczne doskonale zdają sobie z tego sprawę, dlatego swoje „kultowe” marki zaprzęgają do promocji nowych specyfików. I naprawdę jest fajnie, kiedy „produktowe rodzeństwo” poprzez odpowiednio dobrany skład kontynuuje „rodzinne tradycje’. Gorzej, kiedy okazuje się, że nowy specyfik jest powtórzeniem tego, co w aptece było znane już baaardzo długo, a z oryginałem, oprócz nazwy, niewiele ma już wspólnego. Okazuje się, że płacimy wówczas za markę, a nie za innowacyjny produkt. Gdzie najwięcej możemy znaleźć takich „niby-nowości”?

 

Plaster rozgrzewający musi być!

Odnoszę wrażenie, że półka z plastrami na korzonki, naciągnięte mięśnie i wszelkiej maści bóle reumatyczne rozrasta się niby ciasto drożdżowe postawione w ciepłym miejscu. Teraz już niemal każda, szanująca się firma produkująca leki przeciwbólowe ma swój „własny” plaster rozgrzewający. Mamy już ciepełko spod marki Opokanu, Pyralginy, Ketonalu, Volatrenu i Apapu (ten nawet pokusił się o wersję „zimniejszą”, czyli hydrożelowe plastry chłodzące). Czekam na Nurofen i Aleve.  Myślę, że to tylko kwestia czasu :)

Największy „problem” z tymi plastrami polega na tym, że nie zawierają one w sobie ani krzty substancji przeciwbólowej, z którymi kojarzone są określone marki. Opierają się one głównie o sproszkowane żelazo i węgiel drzewny, które po naklejeniu dają takie fajne, odprężające ciepełko.

I wiecie, ktoś może powiedzieć, że się czepiam, ale moim zdaniem stanowią one pewnego rodzaju „oszustwo” dla przeciętnego konsumenta i zwyczajne odcinanie kuponów od sukcesu oryginalnego preparatu. Bo rozchodzi się o to, że naprawdę spora liczba osób jest święcie przekonana, że plastry te stanowią alternatywną drogę podania znanych im leków przeciwbólowych. Ile to razy słyszałam: „Poproszę te plastry z Ketonalem/Pyralginą/Voltarenem. Skończyły mi się już tabletki”. I to zdziwienie, kiedy mówię im, że te plastry tylko rozgrzewają/chłodzą, a nie mają w sobie żadnego leku.

pobrano ze strony producenta www.apap.pl

Żeby nie było – nie jestem przeciwniczką tych plastrów. Wręcz przeciwnie, jestem ich wielką fanką! Stanowią one dla mnie jeden z podstawowych elementów zestawu „anty-korzonkowego” :) Ale uważam, że każdy producent powinien napisać wielkimi jak wół literami „PLASTER NIE ZAWIERA W SOBIE SUBSTANCJI LECZNICZYCH” – bądźmy uczciwi wobec siebie. Ktoś może powiedzieć, że skład jest jasno określony w ulotce dołączonej do plastra. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, kto to czyta? (poza farmaceutami :P)

Podobno od każdej reguły są wyjątki :) Nie inaczej jest w tym przypadku. Jedynymi „markowymi” plastrami faktycznie zawierającymi substancję przeciwbólową są plastry Olfen Patch. W każdym plastrze znajduje się 140mg soli sodowej diklofenaku, który jest jednym z najpopularniejszych NLPZów, czyli niesteroidowych leków przeciwzapalnych.

 

Skoro jesteśmy przy Opokanie…

Trzeba przyznać, że marka Opokanu rozwija się naprawdę prężnie. Wszystko zaczęło się od tabletek zawierających w swoim składzie pierwszy w Polsce, dostępny bez recepty, meloksykam – substancję o silnym działaniu przeciwbólowym i przeciwzapalnym. Preparat szybko zyskał swoich wiernych fanów. I całkiem słusznie, bo w końcu była to jakaś odmiana wśród tych wszystkich ibuprofenów i paracetamoli. Zaraz po nim zaczęły pojawiać się jego braciszkowie – wspomniane już plastry rozgrzewające, żel przeciwbólowy, nawet preparat na stawy. Jak to wygląda?

Zacznijmy od żeli przeciwbólowych. Żeby nie było wątpliwości - żaden z nich nie zawiera w składzie meloksykamu dostępnego w wersji stabletkowanej :)

Pierwszy z nich, dostępna bez recepty, Opokan-Actigel to 10% naproksen. Naproksenów mamy na półce aptecznej od metra – Naproxen Hasco 10% żel, Naproxen 10% Emo czy Naproxen Plus. Innymi słowy nic odkrywczego. Wprawdzie producent zachwala, że jako jedyny preparat wśród naproksenów zawiera on tzw. DMSO, czyli substancję zwiększającą wchłanianie leku, ale nie wiem, czy będzie to miało jakoś wybitnie większe znaczenie dla przeciętnego zjadacza Ibupromu.

pobrano ze strony producenta www.opokan.pl

Podobnie ma się sprawa z drugim żelem spod tej marki - Opokanem-Keto. To 2,5% ketoprofen znany już z takich preparatów jak popularne Fastum czy Ketonal Lek. Czyli po staremu :)

Firma Aflofarm chce również leczyć nasze skrzypiące stawy – jednym z ostatnich „nabytków” tej marki są tabletki Opokan Artro. Co znajdziemy w składzie? Nie, nie meloksykam, jak sądzi wiele osób, ale glukozaminę, witaminę C oraz wyciąg z kadzidłowca, czyli Boswelli serrati. Wśród tyle specyfików dostępnych obecnie w aptekach bez problemu znajdziemy coś o podobnym, jeśli nie identycznym składzie. Ale jedno trzeba mu przyznać – w porównaniu z konkurencją jego cena jest naprawdę zachęcająca :)

Facebook0Google+0Twitter0Email

3 komentarzy o: “Kultowa marka w aptece! Czy zawsze warto w nią inwestować?

    • Jak to mówią, skleroza nie boli :)
      Dziękuję za przypomnienie, zaktualizowałam już nawet post:)
      Jeżeli coś jeszcze mi umknęło to chętnie sobie przypomnę^^

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *