Nie każda bakteria jest zła, czyli czym są probiotyki?

O probiotykach słyszał chyba każdy. Jestem pewna, że ciężko byłoby znaleźć osobę, która nie wiedziałaby kompletnie nic nie o bakteriach kwasu mlekowego czy popularnych „osłonówkach” do antybiotyku. Każdy przynajmniej wie, z której strony chwycić temat. Jednak sama wiedza na temat, w którym kościele dzwoni mnie nie zadowala. I myślę, że Was również, skoro tu jesteście :) Dlatego dzisiaj podejmiemy temat probiotyków. Czym są, dlaczego mogą się nam przydać i czy wszystkie dostępne obecnie preparaty są w ogóle coś warte.

 

Aby tradycji stało się zadość, czyli zacznijmy od kilku definicji

Na początek wyjaśnijmy sobie o co chodzi w tych wszystkich probiotykach, prebiotykach i synbiotykach. Bo nie, nie są one synonimami, a producenci nie używają ich zamiennie, aby ich preparat wyglądał bardziej atrakcyjnie :)

Nazwą probiotyki określamy ściśle wyselekcjonowane kultury bakterii (lub grzybów), które podane w odpowiedniej dawce do organizmu wywierają na niego pozytywny wpływ. Jaki? To już w dalszej części artykułu :) Najwięcej przedstawicieli mikrobów probiotycznych znajdziemy wśród bakterii z rodzaju Lactobacillus oraz Bifidobacterium. Dumnym reprezentantem grzybów jest natomiast popularny Saccharomyces boulardii.

Prebiotyki to natomiast „jedzonko” dla naszych pozytywnych bakterii. Nasi mali przyjaciele powietrzem nie żyją i czasem zjeść coś muszą :) A pod tym względem wcale nie różnią się tak bardzo od ludzi – powszechnie wiadomo, że więcej jedzonka = większa masa. No, u bakterii może większa ich ilość^^
Prebiotyki dodawane są do probiotyków, aby pobudzić wzrost tych bakterii – ma to na celu zwiększenie możliwości „ekspansji” naszego organizmu przez te dobre mikroby. Jeżeli na opakowaniu przeczytacie, że preparat zawiera wyłącznie prebiotyki to pamiętajcie – bakterii tam nie uświadczycie. Są to jedynie substancje stymulujące, które dadzą naszym naturalnym bakteriom w jelicie grubym „kopa” do dalszego, intensywnego rozmnażania. Najczęściej wykorzystywanymi prebiotykami są poli- i oligosacharydy np. inulina.

www.lekinacodzien.pl

Synbiotyki są natomiast połączeniem probiotyków z prebiotykami. Wydawałoby się, że jest to połączenie idealne i nie powinniśmy stosować innych preparatów. Ok, ale weźmy pod uwagę to, większość takich połączeń jest również nie do końca przebadana, a występujące preparaty opierają się w większości jedynie na potencjalnym efekcie. Jak to mówią: nie ma róży bez kolców.

 

Nie tylko co, ale również w jaki sposób…

Skoro wyjaśniliśmy sobie czym właściwie są te wszystkie pro-, pre- i synbiotyki to zastanówmy się, jaki wpływ mogą mieć te dobre bakterie na nasz organizm. Czy chronią przed biegunką? Czy poprawiają stan włosów?

aby powiększyć obraz kliknij lewym przyciskiem myszy (plik w formie .jpg)
www.lekinacodzien.pl

No dobrze, z tymi włosami to się troszkę rozpędziłam, ale z pewnością możemy powiedzieć, że wywierają one na nasz organizm wpływ niebagatelny. Aż chciałoby się powiedzieć – nie chcesz złapać „złej” bakterii to dostarcz tę „dobrą”. I faktycznie, większość „dobroczynnego” działania probiotyków opiera się o konkurencję z drobnoustrojami patogennymi i niejako wygnanie ich z pola bitwy, którym jest nasz organizm. Nie bez znaczenia jest również ich wpływ na nasz układ immunologiczny – ma to całkiem spore znaczenie w podnoszeniu naszej odporności oraz w ograniczaniu objawów chorób o podłożu immunologicznym (np. atopowe zapalenie skóry).

 

Gdzie znalazły zastosowanie probiotyki?

Grom osób kojarzy probiotyki jedynie w aspekcie ich ochronnego działania w okresie stosowania antybiotyków. I faktycznie, tam znajdują one największe zastosowanie. Naukowcy już w niejednym badaniu potwierdzili korzystny wpływ stosowania probiotyków na występowanie tzw. biegunki poantybiotykowej, a przepisywanie kompletu antybiotyk (w szczególności tzw. szerokowachlarzowy) + probiotyk (czyli popularna „osłonówka”) to już niemalże standard. Czy słusznie? Zazwyczaj, choć nie zawsze :) Ale o tym napiszemy przy okazji innego artykułu :) A tymczasem zastanówmy się, gdzie jeszcze moglibyśmy wykorzystać dobroczynne właściwości mikrobów probiotycznych.

Okazuje się, że jest tego całkiem sporo. Wśród jednostek chorobowych, w których probiotyki mają udokumentowane lub baaardzo prawdopodobne działanie wyróżnia się chociażby:

    1. biegunki: zarówno tzw. poantybiotykowe, czyli powstałe w wyniku stosowania antybiotyku, jak i biegunki w przebiegu zakażeń Clostridium difficile oraz tzw. biegunki podróżnych
    2. zakażenie Helicobacter pylori
    3. kolkę niemowlęcą
    4. choroby atopowe np. atopowe zapalenie skóry
    5. wrzodziejące zapalenie jelita grubego – wymaga dalszych badań
    6. czynnościowe zaparcie stolca – wymaga dalszych badań
    7. zespół jelita drażliwego – wymaga dalszych badań
    8. nietolerancję laktozy
    9. niealkoholowe stłuszczenie wątroby

Z racji tego, że jest to baaardzo obszerny temat to zostawimy go na razie, a skupimy się na kwestiach niejako ważniejszych. W planach jest jednak post o wpływie organizmów probiotycznych na rozwój tych – zainteresowanych zapraszam już niedługo :)

 

Czy każda „dobra” bakteria ma właściwości probiotyczne?

Wbrew pozorom nie jest to takie głupie pytanie. Okazuje się, że nie wystarczy sama przynależność bakterii do tzw. gatunku probiotycznego. Nie każdy Lactobacillus będzie wykazywał probiotyczny wpływ na nasz organizm. Więcej – nie każdy Lactobacillus rhamnosus będzie tak samo działał. Jest to związane z tym, że właściwości probiotyczne bakterii są tzw. szczepozależne. Z polskiego na nasze oznacza to, że cechy danego gatunku noszą tylko określone szczepy bakterii, czyli (spłycając odrobinę) „najmniejsze jednostki organizacyjne” takiego gatunku. Jak wygląda nazwa takiego szczepu? Okazuje się, że jest całkiem prosta. Weźmy za przykład najpopularniejszy probiotyczny gatunek bakterii – Lactobacillus rhamnosus GG (LGG). Lactobacillus to rodzaj bakterii, rhamnosus - określa gatunek, natomiast dodatek GG identyfikuje szczep bakteryjny. Każdy szczep bakteryjny wymaga oddzielnych badań potwierdzających ich właściwości oraz skuteczność w określonej sytuacji klinicznej.

Ale dlaczego właściwie o tym mówimy? Bo okazuje się, że wielu producentów nie określa, jakie szczepy probiotyczne wchodzą w skład ich preparatu ograniczając się jedynie do podania gatunku. A to zazwyczaj oznacza, że bakterie te obok probiotycznych „nawet nie leżały”. Niestety, nie można powiedzieć, że jeżeli Lactobacillus rhamnosus GG wykazuje właściwości probiotyczne to jakiś inny Lactobaccilus rhamnosus będzie działał tak samo. W praktyce oznacza to, że będziemy łykać bakterie, z których pożytku większego nie ma. A że tych wszystkich preparatów stale przybywa to i przybywa łatwo nadziać się na coś, co jedynie wyssa nam pieniądze z portfela.

Okazuje się, że nie wystarczy sama przynależność bakterii do tzw. gatunku probiotycznego.Warto również zwrócić uwagę, czy preparat zawiera szczepy o udokumentowanym działaniu probiotycznym. Bo to, że podejrzewa się dla danego szczepu takie właściwości nie oznacza od razu, że będzie je posiadał. Nie rzucajmy się od razu na każdy preparat zawierający w swoim składzie jakiegoś Lactobacillusa. Lista takich „udokumentowanych” szczepów jest całkiem spora – w późniejszym zestawieniu postaram się wszystko odpowiednio zebrać do kupy :) Powiedzmy sobie szczerze – stosowanie probiotyków o nieudowodnionym działaniu nie pociągnie za sobą żadnych działań niepożądanych. Ale przecież te pieniądze można wydać na coś innego :)

I na koniec – to, że jakiś gatunek jest probiotyczny nie oznacza od razu, że działa na wszystko. Przykładowo: Saccharomyces boulardii ma udowodnione działanie w zapobieganiu biegunek poantybiotykowych, ale nic nie słychać o jego zdolności do podnoszenia naszej odporności. Warto więc porozmawiać z farmaceutą lub lekarzem o tym, po co w ogóle nam ten probiotyk jest potrzebny – można wtedy dobrać specyfik bardziej pod nasze potrzeby.

Facebook0Google+0Twitter0Email

3 komentarzy o: “Nie każda bakteria jest zła, czyli czym są probiotyki?

  1. ciekawy artykuł, wniosek jeden, zanim kupić się jakiś lek warto trochę o nim poczytać, ja tak wybierałam z szerokiego wachlarza probiotyków ginekologicznych, czytając opinie, składy, teraz kiedy chcę uzupełnić florę pochwy w bakterie kwasu mlekowego kupuję invag dopochwowy lek probiotyczny bo szczepy w nim zawarte pochodzą od polskich kobiet a przy tym ma ich aż trzy stąd jego skuteczność

  2. Od jakiegoś czasu przyjmuję probiotyk Gal i rzeczywiście czuję się lepiej. Nie przepadam za jogurtami, więc wspomagam się bardzo dobrym środkiem :) poprawiła się moja odporność, układ trawienny również działa dużo lepiej. Zero zaparć :)

  3. wspomagająco przy infekcjach intymnych dobrze jest zastosować probiotyki ginekologiczne, ja biorę provag by uzupełnić florę w bakterie kwasu mlekowego bo to zwykle zbyt mała ilość tych bakterii powoduje infekcje, biorę go szczególnie wtedy gdy spada mi odporność albo w czasie antybiotykoterapii

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *