Doping z apteki, czyli jak można wypaść z zawodów przez tabletki na katar.

Doping to największy problem współczesnego sportu. Co rusz słychać o nowych aferach – i dotyczy to nie tylko mistrzostw Polski, ale i mistrzostw świata czy Igrzysk Olimpijskich. Niejednokrotnie słyszałam już opinię, że doping stał się tak wielkim problemem, że nie można już z nim walczyć – a jak nie można walczyć to najlepiej go zalegalizować. Czy słusznie? Chyba nie jestem odpowiednią osobą, aby się wypowiadać na te tematy. Mogę się natomiast wypowiedzieć o dopingu z farmaceutycznego punktu widzenia.

Przyznam się, że doping sam w sobie nie interesował mnie zbytnio aż do momentu, kiedy to mój brat, trenujący obecnie sztuki walki, przesłał mi link do najnowszych „Wiadomości Antydopingowych” z dopiskiem: „Napisz coś o tym!”. Także piszę. A o czym? Przede wszystkim o lekach, przez które można wylecieć z zawodów, a które są ogólnie dostępne w każdej polskiej aptece. Przeglądając aktualną Listę Leków i Metod Zabronionych wyłapałam kilka leków, które mogą, nawet nieświadomie, narobić nam kłopotów. Bo ilu z Was zdaje sobie sprawę z tego, że lecząc katar można „załapać” się na pozytywny wynik kontroli antydopingowej?

 

Słowem wstępu…

Najpopularniejsza definicja dopingu mówi, że jest to sztuczne podnoszenie wydolności fizycznej i psychicznej zawodnika, metodami wykraczającymi poza normalny trening. Z polskiego na nasze oznacza to stosowanie wszelkiej maści substancji chemicznych, a także stosowanie metod chirurgicznych, genetycznych i Bóg wie jeszcze jakich do tego, aby zamiast na odległość trzech metrów skakać nagle na 5 i zamiast czterech minut okrążać boisko w minuty dwie.

Ale ktoś mógłby się zapytać – co to są metody wykraczające poza normalny trening? Pytanie jest niezłe, bo jest to określenie bardzo ogólne, pod które można by było podciągnąć naprawdę wiele kwestii. Dlatego umówmy się, że wszystko, co nie jest zakazane – jest dozwolone :) A co jest zakazane? O tym decyduje Światowa Agencja Antydopingowa (w skrócie: WADA). Każdy szanujący się sportowiec, jego trener czy lekarz powinien być zaznajomiony z tzw. Listą Substancji i Metod Zabronionych. Jest to dokument wydawany przez WADA, zawierający spis substancji chemicznych, na które przeprowadza się kontrole antydopingowe, a także listę działań, które są zabronione (np. manipulacje krwią). Obecnie obowiązuje lista na rok 2013 – warto pamiętać, że dokument jest co roku aktualizowany i coś co było dozwolone w tym roku niekoniecznie takie będzie w roku następnym.

Wpis ten jest jedynie ogólnym przeglądem substancji, które mogłyby sprawić kłopot na kontroli antydopingowej. Warto jednak pamiętać, że standardy i wymagania się zmieniają – najlepszym źródłem informacji i tak będzie Wasz trener czy lekarz!

doping_blogŹródło: Adrian … / Foter.com / CC BY

Lista Substancji i Metod Zabronionych w telegraficznym skrócie

Dobrze, ale co właściwie na tej liście znajdziemy? Okazuje się, że całkiem sporo najróżniejszej maści specyfików. Podzielono je na substancje, które są zakazane zawsze (zarówno przed zawodami, jak i w ich trakcie), okresowo (tylko w czasie zawodów) oraz substancje, które są zakazane jedynie w niektórych dyscyplinach sportowych. Ale po kolei…

Najważniejszą grupą specyfików stale zakazanych są tzw. substancje anaboliczne. To dziwnie brzmiące określenie oznacza związki, które powodują nasilenie w naszym organizmie procesów syntezy oraz zmniejszenie procesów rozpadu. Innymi słowy sprawiają, że produkcja białek w naszym organizmie jest na plusie, co realnie przekłada się chociażby na zwiększenie masy mięśniowej. Nie będę uświadamiać, jakie ma to znaczenie w niektórych dyscyplinach sportu, bo pewnie znacie się na tym o wiele lepiej niż ja. Do tego typu substancji zalicza się głównie testosteron i wszelkie jego naturalne, bądź modyfikowane pochodne (steroidy anaboliczne).

Mniejsze znaczenie mają tzw. inne środki anaboliczne (które działają podobnie, ale nie są sterydami) do których zaliczany chociażby klenbuterol (stosowany obecnie głównie w weterynarii) czy tzw. selektywne modulatory receptora androgenowego (znajdujące się obecnie w fazie badań klinicznych).

Idąc dalej mamy hormony oraz substancje pokrewne. Znajdziemy tutaj chociażby słynną erytropoetynę (powoduje wzrost produkcji erytrocytów przez szpik, co realnie przekłada się na zwiększony transport tlenu do komórek ciała), hormon wzrostu czy wszelkiej maści czynniki wzrostowe, które wpływają nie tylko na lepsze „wytwarzanie” mięśni, ale również ich lepsze ukrwienie czy zużytkowanie w nich energii. Zabronione są również tzw. modulatory hormonów i metabolizmu, które są stosowane głównie w celu zmniejszenia działań niepożądanych pojawiających się w trakcie stosowania innych substancji dopingujących.

Na liście leków zabronionych znajdziemy również tzw. beta-2 agonistów, czyli grupę leków stosowaną standardowo w leczeniu astmy. Podawane w formie aerozolu powodują rozszerzenie oskrzeli przez co więcej powietrza dostaje się do płuc. A stamtąd już prosta droga do lepszego zaopatrzenia mięśni w tlen i tym samym, wzrostu ich wytrzymałości. Do tej grupy preparatów zaliczany jest chociażby salbutamol czy słynny formeterol, o którym było głośno w aspekcie jego stosowania przez norweską biegaczkę narciarską Marit Bjoergen.

Zabronione są również diuretyki, czyli leki moczopędne. Raz, że są w stanie zmniejszyć masę ciała (co ma duże znaczenie chociażby w sztukach walki), a dwa, że rozcieńczają mocz, na którym przeprowadzane są przecież odpowiednie analizy antydopingowe. Rozcieńczony mocz = mniejsze stężenie zakazanej substancji, co w przypadku leków posiadających tzw. dopuszczalną wartość graniczną może naprawdę zrobić różnicę. A tak po ludzku, maskują one po prostu stosowany doping i dlatego są zakazane :)

Do substancji zakazanych jedynie podczas zawodów zaliczane są stymulanty, czyli substancje po których dostajemy energetycznego „kopa” (efedryna, adrenalina, katyna), narkotyki, kanabinoidy („trawka” na rozluźnienie przed zawodami jest zdecydowanie niepolecana) czy glikokortykosteroidy.

W niektórych dyscyplinach sportowych na czas zawodów zakazany jest alkohol (karate, łucznictwo czy sporty samochodowe) oraz tzw. beta-blokery (propranolol, sotalol), które powodują zmniejszenie częstości akcji serca – nasze serce wolniej wówczas bije. Zakazane są one głównie w dyscyplinach, w których spokój jest baaaardzo wskazany (strzelectwo, bilard, golf).

Do metod zabronionych zalicza się manipulacje krwią i jej składnikami, doping genetyczny, fałszowanie próbek czy infuzje dożylne.

Aktualną Listę Substancji i Metod Zabronionych można znaleźć na stronie Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) oraz na stronie Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie.

doping_blog1Źródło: Randy Pertiet / Foter.com / CC BY

Wszyscy jesteśmy dopingowcami?

Przejdźmy jednak do meritum tego tekstu, czyli do substancji, które znajdują się na liście substancji zabronionych, a które są jednocześnie ogólnie dostępne w aptece, na dziale samoobsługowym, bez żadnej recepty lekarskiej. A skoro bez recepty to na pewno nic niedozwolonego tam nie ma – przez takie podejście niejeden z zawodników może się okazać „dopingowcem” na kontroli. A niestety, tłumaczenie w stylu: „miałem katar”, „leczyłem przeziębienie” czy „odchudzałem się” nikogo nie obchodzą – pozytywny wynik kontroli antydopingowej to pozytywny wynik i nikt nie zastanawia się dlaczego. A to niekiedy oznacza przedwczesny koniec świetnie zapowiadającej się kariery. Warto w związku z tym wiedzieć, na które preparaty musimy uważać.

Napiszę tutaj również o niektórych, niewinnie wyglądających preparatach na receptę, które są często stosowane w leczeniu chorób przeziębieniowych, a które są bardzo często przepisywane przez wielu lekarzy rodzinnych. A niestety, na kontroli antydopingowej nie ma tłumaczenia w stylu: „Zapisał mi to lekarz” – to zawodnik jest odpowiedzialny za to, co zażywa niezależnie od tego czy zostało mu to zlecone przez lekarza czy nie.

 

Efedryna i pseudoefedryna

Zaczniemy od dwóch substancji, które mogą spowodować naprawdę wiele problemów wśród sportowców. Głównie dlatego, że preparaty, w których występują ani trochę nie kojarzą się dopingiem. Efedryna jest składnikiem syropów na kaszel, natomiast pseudoefedryna - tabletek zmniejszających katar. Wziąłby kto i pomyślał, że lecząc cieknący nos można się załapać na niekorzystny wynik analityczny…

Efedryna i pseudoefedryna wykazują działanie zbliżone do adrenaliny – podwyższają ciśnienie tętnicze krwi, przyspieszają akcję serca, pobudzają ośrodkowy układ nerwowy, zwiększają dopływ krwi do mięśni. Działanie zdecydowanie pro-dopingowe i dlatego należą do substancji zabronionych podczas zawodów. Pseudoefedryna wykazuje słabsze działanie od efedryny – z tego też powodu jest dostępna bez recepty, w przeciwieństwie do swojego pierwowzoru. I to na niej chciałabym się głównie skupić, właśnie ze względu na to, że każdy ma do niej swobodny dostęp.

 

Dopuszczalne wartości progowe, czyli ile trzeba zażyć tabletek, aby zostać posądzonym o doping?

Efedryna i pseudoefedryna mają tzw. dopuszczalną wartość progową. Oznacza to, że mogą znajdować się one w moczu zawodnika, ale tylko w ściśle określonej ilości maksymalnej. Dla efedryny jest to 10 mikrogramów na mililitr moczu (10mcg/ml), natomiast dla pseudoefedryny – 150mcg/ml. Jeżeli analityk, podczas kontroli antydopingowej, stwierdzi zawartość tych substancji wyższą niż przewidziane normy wówczas wynik analizy uważany jest za dodatni, a zawodnik wylatuje z zawodów.

doping_blog2Źródło: Windsor Tennis Club, Belfast / Foter.com / CC BY

Ktoś mógłby zapytać – ale ile trzeba zażyć takiego specyfiku, aby uzyskać niekorzystny wynik analityczny? Okazuje się, że wcale nie tak dużo – już standardowe, dobowe dawki danego preparatu mogą nas wysłać na przedłużony, sportowy urlop.
Weźmy pod lupę pseudoefedrynę. Zarejestrowane w Polsce preparaty zawierają tę substancję w kilku różnych dawkach: 30mg, 60mg oraz 120mg (tabletki o tzw. przedłużonym uwalnianiu). Maksymalna dawka dobowa pseudoefedryny dla osoby dorosłej wynosi 240mg (2x 120mg czy 4x60mg). A tymczasem, okazuje się, że wystarczą już 3 tabletki zawierające pseudoefedrynę w dawce 60mg (łącznie 180mg na dobę), aby uzyskać niekorzystny wynik analityczny. Jak widać, wcale nie to takie trudne. To jest standardowe dawkowanie takich preparatów! W oczach komisji antydopingowej ja również zostałabym uznana za osobę stosującą doping – a przecież leczę tylko zatkany nos!

 

Uwaga na te preparaty!

Pseudoefedrynę znajdziemy w całkiem szerokiej gamie preparatów. Są to leki stosowane albo w leczeniu samego kataru, albo ogólnych objawów przeziębieniowych razem z gorączką, bólem mięśni czy kaszlem. Ale przejdźmy do konkretów. Gdzie znajdziemy pseudoefedrynę?

      1. 30mg pseudoefedryny (zawartość w 1tabl, 5ml syropu lub 1sasz.): Acatar Zatoki, Actifed, Actitrin, Aspirin Complex, Gripex, Gripex Max, Gripex Noc, Grypolek, Grypostop, Ibum Extra, Ibuprom Zatoki, Rhinafen, Tabcin Trend
      2. 60mg pseudoefedryny (zawartość w 1tabl.): Acatar Acti-Tabs, Apselan, Sudafed
      3. 120mg pseudoefedryny (zawartość w 1tabl.): Cirrus

Jak widać jest tego sporo i szkoda by było zafundować sobie kłopoty przez tak popularne preparaty. Przecież Gripex znają wszyscy! Wiedzieliście, że na zawodach jest on zdecydowanie niepolecany?

Efedrynę znajdziemy natomiast w takich preparatach jak Tussipect, Rubital Compositum czy Syrop prawoślazowy złożony. Kiedyś były one dostępne bez recepty, ale po tym, jak młodzież używała ich w celach bynajmniej nie leczniczych, zdecydowano się zmienić ich rejestrację. Warto jednak pamiętać, że są one nadal często przepisywane przez lekarzy najróżniejszych specjalizacji. A tak jak pisałam już wcześniej – to zawodnik ponosi pełną odpowiedzialność za substancje, które zażywa, a nie prowadzący go lekarz.

 

Kardiamid nie tylko w stacji krwiodawstwa

Z pewnością wielu z Was słyszało również o preparacie Cardiamidum. Nie jest on może tak popularny jak Sudafed czy Cirrus, ale również ma wielu swoich wiernych fanów. W swoim składzie zawiera niketamid – substancję o działaniu pobudzającym. Podobnie jak efedryna i pseudoefedryna znajduje się on na liście substancji zakazanych podczas zawodów (grupa: stymulanty). Wszystko ze względu na jego silne działanie dające nam popularnego „kopa”.

Niketamid jest stosowany bardzo powszechnie w stacjach krwiodawstwa. Sprawdza się idealnie, gdy osobie, od której pobrano prawie pół litra krwi, nagle zaczyna się robić ciemno przed oczami. Kilkanaście kropli specyfiku potrafi skutecznie podnieść ciśnienie takiej osobie i postawić ją szybko na nogi – mój mąż niejednokrotnie to na sobie przetestował:) Jednak jest on również powszechnie stosowany w stanach zmęczenia, osłabienia, nadmiernego wysiłku fizycznego czy przy niewielkim spadku ciśnienia. I właśnie to działanie pobudzające na ośrodkowy układ nerwowy i podnoszące ciśnienie tętnicze krwi sprawia, że jest to substancja zabroniona.

Maksymalna dawka dobowa niketamidu wynosi 1500mg, co w przypadku standardowego preparatu Cardiamidum przekłada się na 6ml płynu. Preparat Glucardiamid, w którym oprócz niketamidu znajdziemy również glukozę zawiera w 1 tabletce 125mg niketamidu. Kilka takich tabletek w ciągu doby i… może być różnie. Wprawdzie niketamid ciężko jest wykryć, bo jest bardzo szybko metabolizowany, ale wiadomo – wszystko jest zależne od szybkości naszego metabolizmu i od zastosowanej dawki. I żeby nie było, że jestem gołosłowna - w 2004 amerykańska sprinterka Torri Edwards została zawieszona za stosowanie niketamidu podczas igrzysk olimpijskich.

doping_blog3Źródło: CarbonNYC / Foter.com / CC BY

Testosteron bez recepty

Nie, nie żartuję. Słyszał ktoś z Was może o preparacie Biosteron? Albo o DHEA? Są to preparaty, które w aptece możemy znaleźć na dziale dla mężczyzn, chociaż zastosowanie mają szersze niż jedynie łagodna, wspomagająca terapia zaburzeń erekcji. Stosuje się go również w stanach przewlekłego zmęczenia, obniżonego libido, jako preparat podnoszący witalność i dodający siły, poprawiający koncentrację i zwiększający odporność na stres.

W składzie tych specyfików znajdziemy dehydroepiandrosteron, zwany w skrócie właśnie DHEA. Jest to naturalny steroid występujący w naszym organizmie. Jest on bardzo podobny do testosteronu i może być w naszym organizmie bardzo łatwo w niego przekształcony. Mnie osobiście, nie dziwi to, że znalazł się na liście substancji zabronionych (substancje zakazane przed i w trakcie zawodów: steroidy anaboliczno-androgenne).

Czy jednak Biosteron może faktycznie poprawić nasze wyniki? No cóż, po pojedynczej tabletce nie ma co oczekiwać cudów:) Tak samo na wielu forach internetowych kwestionuje się jakiekolwiek sensowniejsze działanie nawet po zastosowaniu maksymalnej, oficjalnej dawki dobowej, czyli 50mg. Z drugiej strony, mądrze ktoś powiedział: gdyby nie dawało to żadnego efektu, to WADA nie wpisałaby tego na swoją listę. Logiki trudno w tym przypadku odmówić.

Warto jednak pamiętać, że nawet niewielkie dawki tego hormonu mogą być wykrywalne w moczu – skutek wiadomy. A tak jak powiedział w jednym z wywiadów dr Robert Pietruszyński, kardiolog z komisji medycznej przy Polskim Komitecie Olimpijskim, taki Biosteron ”ma w sobie taką ilość sterydu DHEA, że wpadłby na tym każdy badany sportowiec”. Z tego też względu, jeżeli poszukujecie preparatu, który doda Wam więcej sił i pomoże przetrwać długie, jesienne wieczory, zainteresujcie się lepiej innymi specyfikami.

 

Uwaga na preparaty niewiadomego pochodzenia!

Nie, to naprawdę nie jest pusty frazes, który pojawia się przy każdej możliwej dyskusji o lekach. Z pewnością widzieliście artykuły, w których to sportowcy tłumaczyli się, że zażyli coś przypadkowo, że kupili to w takim i takim miejscu i nie wiedzieli co jest w środku. Niestety, ale dla komisji antydopingowej nie jest to żadne tłumaczenie. A w lekach kupowanych chociażby na stronach internetowych przez Bóg wie jakich pośredników może być wszystko – od ziółek chińskich po sproszkowany beton. Nieraz okazywało się, że środki na zgrabną linię odchudzały za pomocą narkotyków hamujących głód, a suplementy na masę faszerowane były sterydami. Naprawdę łatwo wpaść w ten sposób na stosowaniu substancji zakazanych. Z tego też względu mała rada – suplementy i leki tylko z apteki i ze znanych źródeł.

 

Co z kofeiną?

O tym jak to kofeina potrafi podnieść na nogi i dodać skrzydeł nie trzeba chyba nikogo uświadamiać. Z jakiegoś powodu jest ona jednym z ważniejszych składników wszelkiej maści energetyków. I choć puszka Red Bulla czy filiżanka kawy nie zrobi większej różnicy na zawodach to musimy pamiętać, że spore dawki tego alkaloidu znajdują się przecież w popularnych termogenikach stosowanych w celu zrzucenia kilku nadprogramowych kilogramów. Przykładowo, w czterech kapsułkach preparatu Therm Line Forte firmy Olimp znajdziemy 240mg kofeiny, co jest już ilością naprawdę sensowną. Czemu w związku z tym nie mogłaby być stosowana jako stymulant?

Kto jednak przejrzy dokładnie Listę Substancji i Metod Zabronionych doczyta się, że kofeiny na liście stymulantów nie znajdziemy. Wprawdzie, podobnie jak nikotyna i kilka innych substancji znajduje się ona w Programie Monitorującym, ale jej występowanie w organizmie nie stanowi naruszenia przepisów antydopingowych. Kawosze mogą się cieszyć :)

kawa_blog1Źródło: Lora Rajah / Foter.com / CC BY

Czego nie trzeba się obawiać?

A co z pozostałymi preparatami, którymi lekarze leczą nasze grypy, przeziębienia czy zapalenia oskrzeli? Okazuje się, że choć budzą one niepokój to wiele z nich jest dozwolonych i mogą być stosowane przez zawodników. Z jakich leków może korzystać sportowiec?

Jednym z leków, który budzi wątpliwości jest kodeina. Ten popularny lek przeciwkaszlowy znajdziemy chociażby w takich preparatach jak Thiocodin czy Neo-Azarina. Kodeina jest również składnikiem syropu sosnowego. Ktoś mógłby się zapytać dlaczego znajduje się ona w tej części, a nie powyżej. Przecież kodeina jest pochodną morfinową, która w naszym organizmie metabolizuje (w ok. 5-10% dawki) do morfiny! Więc chyba powinna znaleźć się na liście substancji zabronionych? No cóż, sama zadawałam sobie to pytanie i nawet napisałam w tej sprawie maila do Antydopingowego Pogotowania Informacyjnego, ale odpowiedzi nie otrzymałam. Pomimo tego faktu, próżno szukać tego leku na Liście Substancji i Metod Zabronionych. A skoro nie ma o niej mowy to możemy wnioskować, że może być on stosowany zarówno przed zawodami, jak i w ich trakcie.

Podobnie sytuacja ma się z dekstrometorfanem – jest to kolejny lek przeciwkaszlowy, którego sportowcy nie powinni się obawiać. Znajdziemy go w takich preparatach jak Acodin, Gripex, DexaPini, DexaCaps czy ActiTrin.

Również alergicy cierpiący na katar sienny czy inne zaburzenia funkcjonowania zatok i jamy nosowej mogą spać spokojnie. Glikokortykosteroidy donosowe są dozwolone przez Światową Agencję Antydopingową, a ich stosowanie nie pociąga za sobą żadnych konsekwencji. Glikokortykosteroidy są zabronione w przypadku, gdy są podawane doustnie, domięśniowo, doodbytniczo czy dożylnie. Miejscowe podanie na chore zatoki nie obejmuje tego zakazu. Warto mieć to uwadze, bo sterydy donosowe są częstym elementem terapii zlecanej przez laryngologów. Wprawdzie w Polsce nie mamy jeszcze takich substancji w wersji bez recepty, ale to tylko kwestia czasu (donosowe preparaty OTC zawierające glikokortykosteroidy pojawiły się już w Stanach Zjednoczonych czy Anglii).

Podobnie sprawa wygląda z adrenaliną. Wprawdzie kropli czy aerozoli z adrenaliną nie uświadczycie w polskiej aptece, ale kilka razy wykonywałam już maści donosowe na bazie ampułek z adrenaliną. Świetna sprawa dla osób z tendencją do masywnych krwotoków z nosa. Całe szczęście takie podanie tego hormonu również nie kwalifikuje się na kontrolę antydopingową.

 

Jeszcze o lekach na astmę słów kilka

Kończąc już temat chciałabym tylko jeszcze wspomnieć o beta2-agonistach, czyli tym słynnym formeterolu (Marit Bjoergen) i jego braciszku salbutamolu. Dlaczego piszę o nich tutaj? Przecież jak ktoś ma astmę to chyba wie jak sprawa wygląda. Okazuje się jednak, że są to leki przepisywane również osobom, którym do astmy bardzo daleko, a wówczas mogą stanowić problem dla nieświadomego zawodnika.

Salbutamol (Ventolin) czy formoterol (Symbicort Turbohaler, Atimos, Foradil) są niekiedy przepisywane osobom mającym problem ze skurczem oskrzeli w wyniku intensywnego procesu chorobowego. Podaje je się czasami osobom, które po prostu szybciej wyplują płuca niż przestaną kaszleć, ale astmy nie mają. Nie muszą, w związku z tym, być zorientowane, że akurat te leki znajdują się na liście substancji zakazanych.

Warto jednak pamiętać, że leki te mogą być stosowane jedynie w pewnych granicach. Dla salbutamolu jest to 1600 mikrogramów na dobę, natomiast dla formoterolu – 54 mikrogramy na dobę. Abstrahując już od tego, że praktycznie nikomu nie przepisuje się większych dawek musimy wiedzieć, że zażycie większej ilości takich specyfików przekłada na większą ich ilości w moczu – a to już łapie się na pozytywny wynik kontroli antydopingowej. Taka mała uwaga :)

 

Jak widać doping mamy wszędzie. Tak jak napisałam na początku tego tekstu – może się okazać, że wszyscy jesteśmy dopingowcami. Ale co innego student przed egzaminem czy farmaceutka lecząca katar, aby nie „zaflukać” innych osób przy okienku (doświadczenia własne :), a co innego zawodnik przygotowujący się do ważnych występów. Nie pozwólmy, aby taki drobiazg jak przeziębienie czy zbyt niskie ciśnienie sprawiło nam problemy. Racjonalnego, antydopingowego leczenia Wam życzę! I powodzenia na zawodach! :)

 

P.S. Ważne adresy:

1) http://www.antydoping.pl/ - Strona Komisji do Spraw Zwalczania Dopingu w Sporcie. Kopalnia Wiedzy o substancjach zabronionych czy samym badaniu antydopingowym.
2) http://www.wada-ama.org/ - Strona główna Światowej Agencji Antydopingowej
3) http://www.leki.antydoping.pl/ - Baza Leków Zabronionych. Wersja polska!

 

Zdjęcie główne przedstawia jeden z plakatów promujących Japonię i jego stolicę, Tokio, jako organizatora Igrzysk Olimpijskich w 2020 roku. Jako fanka Kraju Kwitnącej Wiśni nie mogłam się powstrzymać :) Pobrano ze strony: urbanenglishschool.blog53.fc2.com

Facebook0Google+0Twitter0Email

3 komentarzy o: “Doping z apteki, czyli jak można wypaść z zawodów przez tabletki na katar.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *