Rybka na zdrowie! Zestawienie najpopularniejszych preparatów zawierających kwasy omega!


Zestawienie najpopularniejszych preparatów zawierających w swoim składzie kwasy omega

Rekomendacje rekomendacjami, a ja myślę, że możemy już powoli brać się za zestawienie najpopularniejszych preparatów zawierających w swoim składzie kwasy omega. Jak to wygląda na naszym rodzimym rynku? Czy preparaty występujące w polskich aptekach mogą naprawdę zrobić nam różnicę? Sprawdźmy! Aby przejść do zestawienia kliknij lewym przyciskiem myszy na poniższym obrazku (plik w formacie .pdf):

omega_zestawienie_blogŹródło obrazka: scottjwaldron / Foter / CC BY

Pod uwagę wzięłam tylko te najpopularniejsze, skapsułkowane preparaty (chociaż i tak mało ich nie wyszło), bo jakbym miała zestawić wszystkie suplementy na bazie kwasów omega-3, które występują na naszym polskim rynku to chyba bym dzisiaj nie poszła spać. Posortowałam je również alfabetycznie. Jak wygląda sytuacja w naszych rodzimych aptekach?
Tak jak w każdym tego typu zestawieniu mamy preparaty lepsze i gorsze. Nie można ich jednak zróżnicować na podstawie rejestracji, bo wszystkie preparaty dostępne bez recepty są suplementami diety. Jedyny (jeśli mnie pamięć nie myli) preparat zarejestrowany jako lek (Omacor) wydawany jest jedynie z przepisu lekarza. Trzeba więc posiłkować się tym, co deklaruje producent. Jak się nie ma co się lubi…

Porównując ilość DHA i EPA zdecydowanie na prowadzenie wychodzą dwa preparaty: Olimp Gold Omega-3 oraz Omega-3 Premium Naturkaps. Pierwszy z nich zawiera 550mg DHA+EPA, drugi natomiast – 605mg DHA+EPA (+110mg innych kwasów omega-3). W porównaniu z nimi, wiele preparatów wypada naprawdę słabo. Ja jestem jednak zwolenniczką tego pierwszego – głownie ze względu na obecność antyoksydacyjnej witaminy E, która, wbrew pozorom, również ma znaczenie. Ale o tym za chwilę :) Myślę, że warto również łaskawszym okiem na preparat o dobitnej nazwie Omega-3 Forte 65% EPA+DHA - 550mg EPA+DHA, 100mg innych kwasów omega-3 i 5mg witaminy E wygląda naprawdę przyzwoicie.

Jeszcze tylko słówko na temat „rodzeństwa” Olimpu Gold Omega-3 – zwróćcie uwagę, że Olimp Gold Omega-3 Plus czy Olimp Gold Omega-3 plus wit.E mają zupełnie inny skład niż najpopularniejszy, „omegowy” preparat tej marki. I mimo, iż patrząc na nazwy moglibyśmy liczyć na lepszy preparat to niestety nie ma tak dobrze – skład jest sporo słabszy, a cena wcale nie jest niższa.


Czy ilość ALA w suplementach ma znaczenie?

Pierwsza odpowiedź, która przychodzi na myśl? Oczywiście, że tak! Skoro ALA, czyli kwas alfa-linolenowy jest prekursorem kwasów omega-3 to możemy spodziewać się jakiś korzystnych efektów. Okazuje się, że jednak nie do końca będzie to dobra odpowiedź. Znaczna przewaga ryb nad produktami roślinnymi polega głownie na tym, że kwas alfa-linolenowy pochodzenia roślinnego jedynie w kilku procentach przechodzi konwersję do aktywnych farmakologicznie, typowych kwasów omega-3. W dużej mierze tłumaczy to fakt, dlaczego suplementacja tym kwasem nie przynosi oczekiwanych rezultatów klinicznych. Z tego też względu uważam, że nie ma co skakać z radości, gdy znajdziemy preparat z dużą ilością ALA – skupmy się lepiej na aktywnych farmakologicznie kwasach DHA oraz EPA.


Po co w suplementach witamina E?

Zauważyliście, że większość preparatów zawierających w swoim składzie kwasy omega posiada również witaminę E (tokoferol)? Brakiem tej witaminy mogą się „pochwalić” naprawdę nieliczne preparaty. Po co jednak ona tam jest? Modny dodatek? Nie do końca. Witamina E jest nazywana „witaminą młodości” z jednego, bardzo prostego powodu – wykazuje znaczne właściwości antyoksydacyjne, czyli przeciwutleniające. Cecha, która jest wykorzystywana jako gotowy przepis na wieczną młodość znalazła zastosowanie również w preparatach na bazie NNKT. Tokoferol chroni nasze dobroczynne kwasy omega-3 przed utlenieniem, dzięki czemu utrzymują się ich właściwości lecznicze. Bo niestety, ale kwasy omega jakoś wybitnie trwałe nie są – dodatek przeciwutleniacza ma wspomóc ich działanie. Z tego samego powodu dodaje się do tych suplementów niekiedy witaminę A czy też astaksantynę – wszystko, aby jak najlepiej uchronić nasze kwasy omega przed działaniem tlenu.


Co z kwasami omega-6?

No dobrze, ale ja tu piszę cały czas o DHA, EPA i w ogóle tych super-świetnych kwasach omega-3, a kompletnie pomijam kwasy omega-6. Więcej! Pomijają je również producenci suplementów – ze świecą trzeba by było szukać preparatu, który oprócz kwasów omega-3 zawiera również dodatek tej drugiej rodziny. Dlaczego tak jest?

Kwestia pierwsza to użyteczność biologiczna takich związków. Uważa się, że DHA i EPA mają dla nas o wiele większe znaczenie niż ich kuzyni. Oczywiście, kwasy z rodziny omega-6 również mają swoją pożyteczną rolę – są chociażby budulcem błon komórkowych – ale uważa się, że ich suplementacja nie ma takiego znaczenia.

Kwestia druga, ważniejsza, to spożywanie kwasów omega-6 – w przeciwieństwie do „trójek”, których mamy wiecznie za mało, tych kwasów nam nie brakuje. Wręcz przeciwnie – spożywamy ich obecnie zbyt wiele w porównaniu z pożytecznymi kwasami omega-3. A nie wiem czy wiecie, ale wpływa to również na poziom DHA i EPA w naszej krwi! Dlaczego tak się dzieje? Wbrew pozorom, odpowiedź na to pytanie nie jest wcale taka trudna. Kwasy z grupy omega uczestniczą w podobnych szlakach metabolicznych. „Przerabiają” je również podobne enzymy, których jest ograniczona ilość. Dochodzi do sytuacji, że kwasy omega-3 i omega-6 zaczynają w pewnym momencie konkurować ze sobą o te enzymy. Znaczny nadmiar kwasów omega-6 powoduje „wypychanie” kwasów omega-3 przez co nie mogą one przejść odpowiedniej transformacji – to z kolei prowadzi do „zmarnowania” kwasów omega-3, gdyż nie mogą być one odpowiednio przez nasz organizm wykorzystane. A teraz spójrzmy jak wygląda stosunek ilości „szóstek” do „trójek” w naszym pożywieniu. Dawno, dawno temu, za czasów prehistorycznych było to 1:1. A teraz? 15-20:1! A chyba nie powiecie, że dawniej ludzie częściej chorowali na serce i Alzheimera? Było wręcz przeciwnie. Z tego też względu, pomija się zazwyczaj kwasy omega-6 w zaleceniach. Inaczej – zaleca się ich mniejsze spożywanie, aby stosunek „szóstek” do „trójek” unormował się do poziomu mniej więcej 4-5:1 – taki stosunek uważa się za najlepszy i to do niego powinniśmy dążyć.

ryba_blog1Źródło: Ari Helminen / Foter / CC BY

Interakcje i działania niepożądane preparatów na bazie kwasów omega.

Tradycyjnie już, kilka słów na temat drugiej strony medalu. Całe szczęście, kwasy omega większych działań niepożądanych nie dają – większość interakcji obserwowanych przy jednoczesnym stosowaniu kwasów tłuszczowych z innymi lekami była zdecydowanie korzysta. Wspomina się m.in. o działaniu gastroprotekcyjnym (czyli chroniącym żołądek) tych związków, możliwości zmniejszenia dawek glikokortykosteroidów przy jednoczesnym stosowaniu „omegowych” suplementów czy osłabieniu skutków ubocznych NLPZów. Praktycznie jedyną niekorzystną interakcją było nasilenie działania warfaryny, która jest lekiem przeciwzakrzepowym (aczkolwiek z tymi preparatami to akurat wszystko się gryzie).

A działania niepożądane podczas samodzielnego stosowania suplementów? Stosunkowo łagodne – głównie dolegliwości dyspeptyczne typu wzdęcia, nudności czy „rybi zapach”. Zdecydowanie mogło być gorzej:)


A może tran? Albo po prostu rybka?

Wiem, że zestawienie preparatów już za nami, ale myślę, że mogłabym wspomnieć jeszcze słówko o produktach, w których znajdziemy największe ilości kwasów omega-3. Bo okazuje się, że to wcale nie są te wszystkie suplementy, o których pisałam powyżej.

Nie chcecie łykać kilku kapsułek na dobę? Cały czas o nich zapominacie albo po prostu się Wam to nie kalkuluje? To może warto pokusić się o tran? I to nie taki skapsułkowany, a po prostu płynny? Wiem, że część osób aż się krzywi, gdy o tym piszę, ale z pewnością jest to kwestia warta przemyślenia. Weźmy pierwszy z brzegu, najpopularniejszy tran płynny na rynku – Moller’s Tran Norweski. W składzie znajdziemy 1200mg kwasów tłuszczowych omega-3, w tym 600mg DHA i 400mg EPA. Do tego witamina A, E i D. A to wszystko w… 5ml płynu, czyli małej łyżeczce do herbaty. W takich chwilach może się okazać, że warto zacisnąć niekiedy zęby:) W szczególności, że trany są teraz „doprawiane” różnymi dodatkami smakowymi – nie są wówczas straszne:)

Ale i tak nie ma lepszego sposobu na suplementację kwasów omega niż rybka. Nieważne czy mała, czy duża. Ważne, aby była tłusta – im tłustsza, tym lepiej. Żadna kapsułka czy nawet tran nie zastąpią nam porcji ryby na obiad – przynajmniej dwa razy w tygodniu. Może warto się przełamać? W szczególności, że korzyści mogą być naprawdę duże:)

Zdjęcie główne: scottjwaldron / Foter / CC BY

Facebook0Google+0Twitter0Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *