Witamina K i D u niemowląt. Porozmawiajmy o dwóch witaminach, które suplementuje się już od urodzenia.

Mogę Wam się pochwalić? Mogę? Nie mogę? Ale i tak to zrobię. Kilka dni temu po raz trzeci zostałam ciocią. W naszej rodzinie pojawiła się mała, śliczna dziewczynka, która będzie miała ciężkie zadanie złagodzić troszkę męskie władanie w najmłodszym pokoleniu. Urodziła się zaledwie kilka dni temu, a już zmusiła swoją ciocię do napisania kolejnego, „dziecięcego” artykułu. Bo musicie wiedzieć, że temat suplementacji witaminą K i D miał mieć swoją premierę już kilka razy – jednak za każdym razem był on wypychany przez inny post, który pojawiał się na blogu w jego zastępstwie. Narodziny kolejnej, małej kruszynki zdecydowanie natchnęły mnie do tego, aby ten temat w końcu podjąć. Biorę się także do pracy! Co wiecie o stosowaniu witaminy K i D u niemowląt? Niewiele? No cóż, musimy to koniecznie zmienić!


Dlaczego nasze niemowlaki potrzebują witaminy K i D?

Mimo iż niektórzy są zwolennikami teorii, że „kiedyś dzieciom nic się nie dawało i jakoś żyły” to podawanie noworodkom i niemowlętom witaminy K i D jest już ogólnie przyjętą normą, a z wytycznymi zalecającymi ich stosowanie nikt się nie kłóci. Nie kłócą się również młodzi rodzice i dlatego podają swoim preparaty oparte na tych witaminach. Ale po co właściwie się je podaje? Dlaczego są one takie ważne?

O witaminie D wiedzą praktycznie wszyscy. Nie jest żadną tajemnicą, że witamina D (a dokładniej witamina D3, nazywana bardziej fachowo cholekalcyferolem) jest niezbędna do prawidłowego rozwoju kości – jej niedobór u dzieci daje krzywicę, czyli ich zdeformowanie i mnóstwo innych skutków jak obniżenie odporności, niedokrwistość czy opóźnienie wzrostu. I mimo iż krzywica jest najważniejszym powodem suplementacji witaminy D u niemowląt to jednak nie tylko ona jest problemem – niedobór witaminy D jest coraz częściej postrzegany jako czynnik ryzyka takich schorzeń jak choroby sercowo-naczyniowe, cukrzyca, nadciśnienie, choroby autoimmunologiczne czy nawet zaburzenia psychiczne. Także jak widać, witamina D jest niezbędna nie tylko nowym członkom rodziny.

Witamina K jest natomiast najważniejszą witaminą biorącą udział w procesie krzepnięcia. Niedobory tej witaminy dają zmniejszenie krzepliwości krwi – krwotoki są wówczas na porządku dziennym. I chociaż dorośli najczęściej poradzą sobie z tym sami (witamina K jest syntetyzowana przez nasze bakterie jelitowe) to u noworodków tak łatwo nie ma – ich flora bakteryjna nie jest jeszcze na tyle rozwinięta, aby podołać takiemu zadaniu. Skutki mogą być naprawdę poważne – u noworodków niedostateczna ilość witaminy może w konsekwencji prowadzić do wystąpienia krwawienia związanego z niedoborem witaminy K, co nazywane jest niekiedy chorobą krwotoczną noworodków. Najpoważniejszym tego powikłaniem jest krwawienie śródczaszkowe, które może mieć prawdziwie tragiczne skutki. Profilaktyczne podawanie witaminy K ma na celu zmniejszenie ryzyka wystąpienia takiego powikłania.

Czy już Was przekonałam?

niemowle_blogŹródło: RTD Photography / Foter / Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Całe szczęście, zasadność stosowania suplementacji witaminą K i D nie wzbudza większych emocji. Problemy pojawiają się, gdy zaczynamy wnikliwiej przyglądać się temu „procederowi”. Pytań pojawia się co nie miara – w jakich ilościach można stosować te witaminy, jakie preparaty są najlepsze, jak to wszystko podawać i jak długo można je suplementować… Spróbujmy odpowiedzieć na te pytania! Zaczniemy od końca, czyli…


Jak długo stosuje się witaminę K i D?

W podświadomości wielu rodziców kiełkuje przekonanie, że witaminy to rzeczy najzdrowsze z najzdrowszych i z pewnością nigdy nie będzie ich za dużo. W końcu to tylko witaminy! Dawajmy je bez oporu! A tu guzik. Bo jakkolwiek dostarczanie dodatkowych ilości witaminy D (w sensownych ilościach) jest niekiedy zalecane wszystkim, niezależnie od wieku to już podawanie nadprogramowej witaminy K niekoniecznie może przynieść takie skutki, jakie byśmy sobie życzyli.

Witaminę K suplementuje się standardowo od 2 tygodnia do 3 miesiąca życia. I koniec. Dłuższe stosowanie witaminy K powinno odbywać się tylko i wyłącznie pod kontrolą lekarza i na jego wyraźne polecenie. W szpitalu podaje się „na start” jednorazową, wysoką dawkę witaminy K, a później włącza się jej suplementację przy pomocy kropelek, aerozoli lub (najpopularniejszych obecnie) kapsułek typu twist-off. Uwaga! Zalecenia te dotyczą dzieci karmionych naturalnie! Dzieciaczki żywione za pomocą mieszanek modyfikowanych (po naszemu: mleko w puszce) nie wymagają już podawania dodatkowych ilości witaminy K, bo wystarczające jej ilości są dostarczane wraz z pokarmem.

Pytanie za 100 punktów: dlaczego witaminę K podaje się tylko do 3 miesiąca życia? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie już we wcześniejszej części tekstu – po 3 miesiącu życia flora jelitowa dziecka zaczyna pracować na tyle dużych obrotach, że jest w stanie sama wyprodukować odpowiednie ilości tej witaminy. Nie bez znaczenia jest również fakt, że z czasem do dziecięcej diety zaczynają wchodzić powoli różne produkty, które również pomagają zaspokoić zapotrzebowanie organizmu na tę witaminę. I wbrew temu, co sądzą niektórzy – dłuższe stosowanie witaminy K może naprawdę zrobić różnicę. Jak skumuluje się wewnętrzna produkcja tej witaminy z dodatkową suplementacją w postaci preparatów farmaceutycznych (i np. mlek zmodyfikowanych) to w pewnym momencie może się okazać, że jest jej po prostu za dużo – efektem tego może być wystąpienie żółtaczki czy uszkodzeń tkanki mózgowej. Trudno oczywiście się tego dorobić, ale jak to mówią – lepiej dmuchać na zimne.

A jak ma się sprawa z witaminą D? Tutaj sprawa jest całe szczęście o wiele mniej skomplikowana. Zaleca się, aby witaminę D podawać już od urodzenia, niezależnie od tego czy dziecko karmione jest naturalnie czy sztucznie. A do kiedy? No cóż, niekiedy suplementacja idzie w miesiące, a nawet lata, bo w tropikach nie mieszkamy i słońca mamy często jak na lekarstwo.

dziecko_blog8Źródło: Luis Hernandez – D2k6.es / Foter / CC BY

Jaka dawka, czyli kilka słów o zapotrzebowaniu na witaminy K i D

Zaczniemy od witaminy K. Standardowa dawka tej witaminy wynosi 25µg/dobę. Niby niewiele, ale z pewnością wystarczy, aby w miarę skutecznie zapobiec ewentualnym powikłaniom krwotocznym. To jest standard. Większe dawki przyjmowane są tak naprawdę na zlecenie lekarza i tylko w wyjątkowych przypadkach takich jak przedłużająca się żółtaczka, przejściowa cholestaza czy uporczywe biegunki. Wówczas podnosi się dawkę do 50µg/dobę. U dzieci karmionych sztucznie dawek profilaktycznych nie podaje się zasadniczo w ogóle, bo jak już wspomniałam, mieszanka pokrywa całkowicie zapotrzebowanie na tę witaminę.

Jeśli chodzi natomiast o witaminę D to pamiętajmy, że za standard uważa się 400UI (jednostek międzynarodowych) na dobę. Niekiedy można się spotkać z innym przelicznikiem tej ilości (10µg) – to to samo. W przypadku dzieci karmionych wyłącznie piersią podaje się całą dawkę, natomiast w przypadku karmienia mlekiem modyfikowanym lub na sposób mieszany trzeba tak uzupełnić dawkę, aby suma witaminy z mleka i preparatu dawała łącznie ok. 400UI. W kolejnych miesiącach życia dziecka zapotrzebowanie na witaminę D rośnie – dla dziecka rocznego podaje się już np. 600UI witaminy D. Haczyk! Zapotrzebowanie na witaminę D u dzieci urodzony przedwcześnie wynosi aż… 800UI (przynajmniej do osiągnięcia skorygowanego wieku 40 tygodni).

Brzmi skomplikowanie? Całe szczęście, wszystkie preparaty farmaceutyczne są zgodne z tym wytycznymi i pojedyncza dawka w kapsułce to właśnie te złote 400UI:)


Jaka jest maksymalna dawka tych witamin?

Wielu rodziców obawia się, że podawane dawki witamin mogą być zbyt duże dla ich mikroskopijnego brzdąca. Pojawia się wówczas pytanie: jakie są maksymalne dawki tych witamin? Odpowiem szybciutko: całe szczęście, całkiem spore:)

Za maksymalną, dopuszczalną dawkę dobową witaminy D dla zdrowych dzieci uważa się 1000UI, czyli 25µg/dobę. Jak widać, nie jest to mało i nie musimy się niczego obawiać jeżeli podamy dziecku 200UI witaminy w kropelkach po czym maluch wypije kolejne 300UI wraz z mlekiem zmodyfikowanym. Dawki toksyczne są jeszcze wyższe, bo np. niemowlętom w wieku 1-12 miesięcy podaje się leczniczo nawet do 3000UI. Jak widać, nie ma się czego obawiać (chociaż doza rozsądku również jest polecana:)

Co do witaminy K – niestety, nie udało mi się znaleźć maksymalnych dawek dla tej witaminy. Po głowie chodzi mi 1mg/kg masy ciała, ale pamięć jest zawodna, więc ręki sobie uciąć bym nie dała, bo jeszcze jak Pazura w „Chłopaki nie płaczą” może ręki bym nie miała. Jakby ktoś mi podpowiedział, to byłabym mega-wdzięczna.


Czy witaminy te dają działania niepożądane?

Zasadniczo nie i jeżeli są stosowane w zalecanych dawkach i przez określony okres czasu to nie powinno być z nimi większego problemu. Część rodziców zwraca jednak uwagę, że ich dzieci niekoniecznie tolerują witaminę K – bolą je brzuszki i niespokojnie śpią. Objawy ustępują zazwyczaj po odstawieniu preparatu. Jaka jest tego przyczyna? Osobiście nie wiem, najszybciej podejrzewałabym nietolerancję na któryś ze składników preparatu. Gdyby jednak takie objawy wystąpiły u Waszego maluszka to skonsultujcie się z Waszym pediatrą.

A teraz weźmy się może za najbardziej praktyczną część tekstu, czyli…

dziecko_blog10Źródło: Luis Hernandez – D2k6.es / Foter / CC BY

Jak to wszystko podawać? O postaciach preparatów witaminowych słów kilka

Już nie raz zachwalałam nasz rynek farmaceutyczny i zrobię to ponownie, bo chociaż produkuje on wiele śmieci to wytwarza również całe mnóstwo preparatów na które zdecydowanie warto rzucić okiem. Konkurencja sprawia również, że firmy prześcigają się w tworzeniu coraz to nowszych postaci leku – kiedyś były tylko tabletki, czopki i syropy, a dzisiaj mamy do tego liofilizaty doustne, aerozole, lizaki, nawet czekolada by się znalazła! Nic tylko wybierać. W preparatach z witaminami K i D również, bo do wyboru mamy kapsułki twist-off, kropelki klasyczne, kropelki z dozownikiem i aerozole.

Najpopularniejszą formą preparatów z witaminą K i D są tzw. kapsułki twist-off. Są to takie specyficzne kapsułki żelatynowe, w których jeden koniec jest skręcony, dzięki czemu całość wygląda jak mała, żelatynowa rybka. Nie podajemy ich jednak dziecku do łykania, a za to odrywamy ogonek, a zawartość wyciskamy na łyżeczkę, do mleka lub prosto do dziecięcej buźki. Szybkie, proste, a czy wygodne? No cóż, opinie słyszałam różne, bo niektórzy narzekają, że w kapsułce zostaje odrobina cieczy, a ogonki trudno się odrywają. Trzeba też bardzo uważać, aby malutka kapsułka nie wpadła do buzi niemowlęcia, bo chyba nie muszę mówić czym to się może skończyć. Poza tymi szczegółami chyba nie będzie już na co narzekać, a preparatów jest tyle, że każdy znajdzie coś na własną kieszeń – w szczególności, że we wszystkich znajdziemy takie same dawki jednej lub dwóch witamin.

Spod marki Juvit znajdziemy krople w buteleczce wyposażonej w pompkę dozującą – alternatywa, moim nieskromnym zdaniem, wygodniejsza niż kapsułki. Plusem tych kropelek jest to, iż jedno naciśnięcie daje nam np. 5µg (200UI) witaminy D, czyli połowę dziennego zapotrzebowania – nie jest to wbrew pozorom takie głupie, bo jeżeli dziecko jest karmione w sposób mieszany (pierś + butelka) to takie dawkowanie pozwala na dokładniejsze dobranie dawki witaminy D. Juvit produkuje kropelki w dwóch wariantach: jako samodzielny preparat witaminy D (Juvit Baby D3) oraz mieszankę witaminy D i K (Juvit K+D3).

Wiecie, którą witaminę lubię bardzo polecać? Tę spod marki VitaD (VitaK, VitaDK). Mam do nich słabość ze względu na ich postać – witaminy zapakowane są w formę aerozolu do stosowania w jamie ustnej. Z wyglądu przypominają typową buteleczkę typu Tantum Verde, więc do współpracy można zmusić nawet te mało współpracujące maluchy. Jedno naciśnięcie aerozolu uwalnia pełną dawkę, która nie wyleci nigdzie, nie ucieknie, tylko znajdzie się w prosto w buzi malucha. Jak dla mnie bomba, a rodzice, z którymi rozmawiałam też nie narzekają, więc coś w tym musi być. Jednak co dziecko to opinia – ważne, że jest w czym wybierać.

I mała podpowiedź: zastanówcie się, czy nie chcecie podawać witaminy K i D w jednym preparacie. Na rynku dostępnych jest naprawdę sporo produktów, zawierających w jednej kapsułce te dwie witaminy jednocześnie. Dawki są takie same, jak w preparatach pojedynczych, a zawsze jest to jeden produkt mniej do podawania. Nie mówiąc już o tym, że i taniej tak wychodzi:)


I jeszcze zdanie o preparatach na receptę

Zazwyczaj piszę o preparatach wyłącznie bez recepty, ale tutaj zrobię wyjątek, bo Vigantol oraz Devikap są stosowane niemal tak często jak te wszystkie Bobiki czy Juvity. Chciałam zwrócić Waszą uwagę na to, że to nie do końca identyczne preparaty - Vigantol ma odrobinę wyższą zawartość witaminy D (20.000UI/ml vs. 15.000UI/ml). Istotniejsza jednak będzie chyba kwestia smaku - Vigantol jest bezsmakowy, natomiast w Devikapie czuć anyżem… Gdyby Wasz niemowlak narzekał na jego smak to miejcie na uwadze, że istnieje alternatywa. Do skonsultowania z pediatrą oczywiście, bo i tak oba preparaty są wydawane jedynie z przepisu lekarza.

A jakich preparatów Wy używacie u Waszych dzieci? Które z nich możecie polecić?

Zdjęcie główne: Alex Lupo / Foter / Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Facebook0Google+0Twitter0Email

2 komentarzy o: “Witamina K i D u niemowląt. Porozmawiajmy o dwóch witaminach, które suplementuje się już od urodzenia.

  1. Zabrakło oznaczenia witaminowego-mamy wit K1 i K2 i ich działanie bardzo się różni. Nie ma czegoś takiego jak witamina K jako jedna tak samo jak nie ma jednej witaminy B.
    Pozdrawiam

  2. Położna w Niemczech odradza nam na kursie podawanie wit K i D.. Jak mówi- z jakiegoś powodu te witaminy jako jedyne nie przenikają w ciąży do dziecka.. że pół h na słońcu wystarczy dla suplementacji wit D…że wit D to hormony a to niebezpieczne dla tak małego dziecka..
    Nie wiem co myśleć a decyzja czy podawać jest ważna..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *