Po których lekach nie można prowadzić samochodu? Czarna lista leków dla kierowców!

Będę dzisiaj powielać stereotypy – jestem babą i jeżdżę jak prawdziwa baba. Parkuję długo i z pięcioma poprawkami, a jak lecę przez rondo to lepiej się do mnie nie zbliżać. Nogę mam za ciężką, wbiję czasami zły bieg i połamałam lusterko, gdy sprawdzałam na światłach czy wszystko w porządku z moim makijażem. Nigdy nie zrobiłam jednak jednej rzeczy – nie wsiadłam za kierownicę po alkoholu. Niby nic wielkiego, ale wiele osób o tym niestety zapomina. A jeszcze więcej zapomina o tym, że tak samo jak po drinku tak samo po niektórych lekach nie powinniśmy prowadzić samochodu. Najgorsze jest to, że wiele z nich możemy kupić bez recepty. Przyznajcie się – ile razy łykaliście leki przeciwalergiczne nie zastanawiając się nad tym, że samochód nie jest wówczas dobrym pomysłem? Albo krople na przekrwione oczy? Zdziwieni? Mam nadzieję, że na koniec lektury tego postu już tacy nie będziecie.


Krople do oczu z tetryzolinę (Starazolin, Visine Classic)

Zapuszczanie kropli do oczu, stojąc w dodatku na światłach w korku to chyba największy grzech śmiertelny, jakiego można się dopuścić za kółkiem. Nie wiem jak Wy, ale ja podczas jazdy opieram się na wzroku. Żadna tam echolokacja jak u nietoperzy czy automatyczny pilot, jak w filmach science-fiction. Żadne z tych, po prostu same oczy – patrzę gdzie jadę, patrzę czy mały, słodki kotek nie wyskakuje mi tuż pod koła chcąc nieuważnie zakończyć swój żywot. Patrzę, czy samochód przede mną nie hamuje albo czy matka z dzieckiem nie wysuwa się zza autobusu i próbuje przejść na drugą stronę ulicy. Logicznym więc chyba jest, że powinniśmy dbać o komfort widzenia. I nie, zapuszczanie kropelek tuż przed jazdą nie podchodzi pod tę kategorię.

Zawsze zwracam szczególną uwagę, aby tuż przed wejściem do samochodu nie zapuszczać kropli na bazie chlorowodorku tetryzoliny. Ta tajemniczo brzmiąca substancja znajduje się w bardzo popularnych kropelkach do oczu – o Visine Classic czy Starazolinie słyszeliście na pewno. Kiedy się je stosuje? Przede wszystkim wówczas, gdy coś podrażni nasze oczy - dym papierosowy, jaskrawe światło, zbyt duża ilość komputera. Paradoksalne jest jednak to, że… same mogą powodować podrażnienia. Nasze delikatne śluzówki nie zawsze dobrze reagują na potraktowanie ich tetryzoliną, co kończy się niekiedy jeszcze większym ich zaczerwienieniem, łzawieniem i pieczeniem oczu. Musicie przyznać, że nie jest to zbyt korzystne, kiedy siedzicie za kółkiem, prawda? U wielu osób efekt ten szybko ustępuje, ale u niektórych utrzymuje się tak długo, że muszą zrezygnować z używania tego leku.

To jednak nie wszystko! Wiedzieliście, że tetryzolina może spowodować lekkie rozszerzenie źrenic? Nie? To już wiecie. Może to prowadzić do przejściowych zaburzeń widzenia. Nie jest to może efekt występujący bardzo często, ale warto mieć to na uwadze, w szczególności jeśli kropli tego typu używacie po raz pierwszy.

O kroplach z tetryzoliną pisałam już jakiś czemu w poście o zmęczonych, przekrwionych oczach.

oczy_blogŹródło: Eselsmann™ / Foter / Creative Commons Attribution 2.0 Generic (CC BY 2.0)

Krople do oczu w ogóle!

Mimo iż obkurczające krople do nosa stanowią chyba największy problem dla kierowców, to tak naprawdę przed jazdą samochodem nie polecam stosować… jakichkolwiek kropli. Potrzebujesz zapuścić krople nawilżające, bo oko wysuszone niczym zbyt mocno zgrillowany boczek na słońcu? Zjedź na stację benzynową i dopiero wtedy zapuść kropelki – nie dość, że oko się przyzwyczai to jeszcze kości rozprostujesz.

Mój mąż cierpiał ostatnio na poważne zapalenie spojówek. Problem z oczami był na tyle poważny, że skończyło się na całej serii kropelek – nie tylko takich nawilżających, ale również takich opartych na antybiotykach. I mimo iż przez większość dnia wszystko było we względnym porządku to jak tylko zapuszczał antybiotyk to od razu pojawiało się na powrót przekrwienie i łzawienie oczu – całe szczęście, szybko to przechodziło, a żele łagodzące czyniły swoje cuda, ale trzeba przyznać, że przez kilka minut nie nadawał się do jazdy samochodem w ogóle. Nie chcielibyście chyba, aby to samo spotkało Was, gdy będziecie za kółkiem?

Nie poleca się również aplikować na oko żadnych żeli czy kropli o zwiększonej lepkości (np. Systane Gel Drops). Świetnie spełniają swoje zadanie, ale przez pierwsze kilka minut mogą powodować zamglenie przed oczami i zaburzenia widzenia. Jaki z tego wniosek? Kropelki i żele do oczu tylko i wyłącznie w domu, a nie przed jazdą samochodem!


Doustne leki przeciwalergiczne

Sezon alergiczny mamy w pełni, wokół mnóstwo pyłków, kurzu i piasku, więc i różnego typu alergie się zdarzają. Zatkane nosy i łzawiące oczy to norma o tej porze roku. Albo jeszcze inaczej – spędzacie wolne chwile na łonie natury, przez przypadek wchodzicie w dziwne chwasty, a na skórze pojawia się nieestetyczna i swędząca wysypka. Wielu z Was biegnie wówczas do apteki po wapno (które notabene przeciwalergicznie działa kiepsko) i „jakieś tabletki na alergię”. Wybór całkiem dobry, bo dzięki takiemu zestawowi wiele osób uniknęło wizyty na pogotowiu. Szkoda tylko, że tak niewiele osób pamięta o tym, aby po Allertecu Zyrtecu nie wsiadać od razu za kółko. Dlaczego? Już śpieszę z odpowiedzią.

Jednym z podstawowych działań niepożądanych leków przeciwalergicznych jest to, iż potrafią nas niepostrzeżenie położyć do łóżka. Senność i zmęczenie to częsty efekt, który obserwuje nie jedna i nie dwie osoby, ale znaczna część osób stosujących te leki.

Nie ma co ukrywać – senni możemy być po wszystkich lekach przeciwalergicznych, niezależnie od tego jak nowoczesne one są. Niestety jest to kwestia indywidualna i nigdy nie dam sobie ręki uciąć, że po tym leku nic nam nie będzie i że na pewno będziemy jak skowronki o poranku. Całe szczęście, są leki bardziej i mniej usypiające:)

kwiaty_blogŹródło: AJ Batac / Foter / CC BY

Najbardziej senni powinniśmy być po lekach starszych generacji – do takich zalicza się chociażby klemastynę, hydroksyzynę czy ketotifen. Całe szczęście, są one wydawane jedynie z przepisu lekarza, więc zapewne albo lekarz, albo farmaceuta poinformuje Was o takim działaniu. Gorzej jest z feniraminą czy prometazyną. Pierwszy z nich znajdziemy w popularnym Fervexie, natomiast drugi – w syropie Choligrip Noc. Lecząc przeziębienie często zapominamy o takich drobiazgach i przysypiamy później przy biurku albo, co gorsze, za kółkiem. Do tego podpowiem, że difenhydraminę, czyli kolejny lek starszej generacji znajdziecie w preparacie Apap Noc. Chociaż tutaj już sama nazwa podpowiada, że trzeba zachować ostrożność:)

Wcale nie lepiej przedstawia się sytuacja z lekami nieco nowszymi – po nich również wiele osób kładzie się grzecznie do łóżka. Największy problem jest z cetyryzyną, bo znajdziecie ją w większości najpopularniejszych leków przeciwalergicznych (Allertec, Alermed, CetAlergin Zyrtec). Mniejsze działania niepożądane powinna dawać loratydyna (Aleric, Claritine, Flonidan, Loratan, Loratydyna Pylox), chociaż i z nią bywa różnie. Najmniejsze skutki uboczne obserwuje się za to dla leków najnowszych: feksofenadyny (Telfast, Telfexo, Allegra), desloratydyny (Aerius) czy lewocetyryzyny (Zyx Bio, Lirra Gem) – jeżeli już macie wsiadać za kółko, wybierzcie któryś z nich.

Dlaczego leki starszej generacji usypiają bardziej niż te z nowszych? Przecież działanie przeciwalergiczne jest takie samo. Niby tak, ale leki starsze w większym stopniu przenikają przez barierę krew-mózg, więc i do naszego układu nerwowego dostają się w łatwiejszy sposób. Leki nowsze penetrują do mózgu w mniejszym stopniu, co my skrzętnie wykorzystamy:) Taka jest teoria, a praktyka? Mój brat jeździe samochodem po Allertecu, a śpi jak borsuk po Allegrze. I bądź człowieku mądry:)


Aviomarin 

Jeżeli kierowca ma chorobę lokomocyjną to zdecydowanie może być to problem, nie sądzicie? Czasami jednak zdarza się i tak. Albo jeszcze inaczej – męczą na uporczywe wymioty, a w trasę trzeba ruszać. Część osób posiłkuje się wówczas Aviomarinem - najpopularniejszym chyba preparatem na chorobę lokomocyjną. Ale pamiętajcie o jednym – mimo iż jest to preparat typowo „samochodowy” to dla kierowców niekoniecznie się nadaje.

Aviomarin zawiera w swoim składzie dimenhydrynat, czyli lek wpływający bezpośrednio na nasz ośrodek wymiotny. Z polskiego na nasze – hamuje tę część mózgu, która podpowiada nam, że trzeba zwymiotować. Jeżeli wyciszy się ten kawałek układu nerwowego to i wymiotować się nie będzie chciało. Proste, prawda? Właśnie taka właściwość dimenhydrynatu została wykorzystana w Aviomarinie - pewnie wiele osób jest mu bardzo wdzięcznych (a moja szwagierka chyba najbardziej). Ale czym właściwie jest ten dimenhydrynat? Otóż okazuje się, że jest to nic innego jak… lek przeciwalergiczny I generacji. A skoro klemastyna czy hydroksyzyna usypiały to dlaczego nie miałby robić tego samego Aviomarin? No właśnie… Na tym właśnie polega niebezpieczeństwo stosowania tego leku tuż przed jazdą samochodem – senność, zawroty głowy i zaburzenia koncentracji zdarzają się bardzo często i zdecydowanie nie są polecane podczas jazdy samochodem.

samochod_blogZdjęcie: katsrcool (Kool Cats Photography) 1,000,000 + View / Foter / Creative Commons Attribution 2.0 Generic (CC BY 2.0)

Leki przeciwbólowe

Uczepiłam się tej senności niczym rzep psiego ogona. Nie ma co się dziwić – w końcu przysypianie za kółkiem nie jest najbardziej pożądanym zachowaniem u kierowcy. Dlatego pozwólcie, że jeszcze na chwilę przy nim zostanę. Dlaczego? Bo taki sam efekt wywołuje część leków przeciwbólowych.

Po raz kolejny okazuje się, że teoria teorią, a życie swoją drogą. Normalnie napisałabym Wam, że senność i zaburzenia koncentracji to wina tych najsilniejszych leków przeciwbólowych – tych na bazie tramadolu (Poltram, Tramal, Zaldiar) czy nawet narkotycznych substancji typu morfina czy fentanyl. Znam jednak sporo osób, które potrafią pójść spać po… ibuprofenie. A skoro zwykły Ibuprom potrafi niektórym narobić kłopotów to zwracajcie uwagę na wszystkie leki przeciwbólowe, nawet te najbezpieczniejsze – w szczególności jeśli stosujecie je po raz pierwszy i nie do końca wiecie, jak na nie zareagujecie.


Preparaty z kodeiną i kofeiną

Pół jednak biedy, jeżeli zażyjecie sam Ibuprom czy jakiś standardowy Apap – wielu z Was nie poczuje nawet różnicy. Gorzej jest z preparatami złożonymi, w których oprócz właściwego leku przeciwbólowego znajdziecie również kodeinę czy kofeinę, bo one naprawdę mogą zrobić Wam różnicę. Kofeinę i kodeinę znajdziecie w tych lekach nie bez powodu – nasilają one działanie przeciwbólowe wielu substancji, dzięki czemu zamiast dwóch tabletek możecie brać jedną, ale mocniejszą. Taki mix możecie znaleźć chociażby w Solpadeinie czy Antodolu 15. Świetnie? Niestety, tak nie do końca…

Największym problem z kodeiną polega na tym, że jest ona pochodną morfiny. Sama w sobie przeciwbólowo działa może nie najmocniej, ale świetnie nasila działanie np. paracetamolu. Silnie działa za to przeciwkaszlowo i dlatego wykorzystuje się ją chociażby w takich preparatach jak popularny Thiocodin. Nikomu jednak nie przyjdzie do głowy to, że w naszym organizmie przechodzi ona w niewielkim stopniu do morfiny. A to już może stanowić całkiem poważną zagwostkę. Swego czasu było głośno o pewnym studencie, który tuż przed jazdą samochodem zażył Solpadeinę na ból głowy. Niedługo później policja zatrzymała go na kontrolę i przeprowadziła test na obecność narkotyków. Test wyszedł… pozytywnie, a Pan miał podobno z tego tytułu całkiem spore problemy. Czy stanowił zagrożenie na drodze to już kwestia odrębna, ale tak czy inaczej pozytywny wynik testu narkotykowego nikogo nie ucieszy.

Mimo iż sytuacja ze studentem i testem narkotykowym może wydawać się abstrakcyjna to pamiętajcie o jednym – senność, zaburzenia koncentracji, a niekiedy nawet zaburzenia rytmu serca po zażyciu preparatów na bazie kofeiny i kodeiny są faktem i występują częściej niż kontrola antynarkotykowa.


Tabletki na katar na bazie pseudoefedryny

Zaburzenia rytmu serca może również wywołać pseudoefedryna, dostępna bez recepty jako składnik bardzo popularnych tabletek na katar typu Cirrus, Sudafed czy Acatar Acti-Tabs. Nie zdarza się to może jakoś wybitnie często, ale trzeba mieć to na uwadze. Osobiście przetestowała to moja mama, która leczyła się raz Sudafedem w pracy – twierdziła, że serce mało jej przy komputerze nie wyskoczyło. Nie chcecie chyba odczuwać takiego efektu, gdy będziecie za kółkiem, prawda?

samochod_blog1Zdjęcie główne: Luis Hernandez from Flickr.com

Aspiryna dla cukrzyka

Wracając jeszcze na moment do leków przeciwbólowych – wiedzieliście, że kwas acetylosalicylowy (zwany bardziej popularnie aspiryną lub polopiryną) nie powinien być stosowany przez osoby leczone niektórymi lekami przeciwcukrzycowymi? Nie? To powinniście się w tej kwestii doedukować.

Osobom cierpiącym na cukrzycę na pewno nie trzeba przypominać jak wygląda stan niedocukrzenia – mroczki przed oczami, osłabienie, zawroty głowy, a w bardziej drastycznej wersji utrata przytomności. Zdecydowanie nic przyjemnego i to jest właśnie powód dlaczego diabetycy noszą w kieszeniach cukierki. Spadek poziomu cukru może być również niebezpieczny podczas jazdy samochodem i dlatego przypominam za każdym razem – cukrzyca i aspiryna to nie jest dobre połączenie! Ale o co właściwie chodzi?

Leki przeciwcukrzycowe obniżają poziom cukru we krwi – to jest fakt. Robią to w najróżniejszy sposób, ale zasadniczo zawsze rozchodzi się o to, aby zbić odrobinę podwyższony poziom glukozy i ustawić ją na jakimś sensownym poziomie. I póki działają jak należy to wszystko jest w porządku – cukier jest na akceptowalnym poziomie, a jednocześnie jest go tyle, że jesteśmy w stanie normalnie funkcjonować. Jeżeli jednak leki przeciwcukrzycowe działają za mocno, wówczas i cukier zaczyna spadać zbyt gwałtownie, a my obserwujemy te przykre objawy niedocukrzenia. Tak się właśnie dzieje u osób, które zażywają jednocześnie aspirynę i leki przeciwcukrzycowe tzw. pochodne sulfonylomocznika. Do takich preparatów zalicza się chociażby Amaryl, Avaron czy Diaprel MR, gdyż aspiryna nasila ich działanie. A jak wiemy, niedocukrzenie podczas jazdy samochodem jest zdecydowanie niepolecane. Z tego też względu, jeżeli odczuwacie ból głowy lub łapie Was przeziębienie to skupcie się na bezpieczniejszych preparatach – dobrą alternatywą jest w tej sytuacji chociażby paracetamol (Apap, Codipar, Panadol).


Co jeszcze?

Wbrew pozorom, lista preparatów, które nie są polecane kierowcom jest całkiem długa. Te, które Wam przedstawiłam są jedynie tymi najpopularniejszymi i dostępnymi bez recepty. Należałoby tu jednak dopisać jeszcze kilka specyfików, chociażby niektóre leki przeciwnadciśnieniowe, przeciwarytmiczne czy uspokajające. Zwróćcie również uwagę na dekstrometorfan (bardzo popularny lek przeciwkaszlowy, który znajdziecie chociażby w Gripexie czy Acodinie). A tak w ogóle to podchodźcie ostrożnie do wszystkiego, co nieznane – nigdy nie wiadomo jak na to zareagujecie.


Masz nadciśnienie i nie wsiadasz za kółko? Całe szczęście nie!

Domyślam się, że czytając tego posta myślicie sobie – o czym ona gada? Łykam te leki cały czas i nic mi nie jest! No cóż, kłócić się z Wami nie będę, bo… rację macie całkowitą. Lista, którą Wam przedstawiłam ma charakter jedynie poglądowy – chciałam tutaj zwrócić Waszą uwagę na preparaty, które mogą wywołać u Was taką reakcję. Mogą, ale nie muszą, czego idealnym przykładem jest moja rodzinka. Tata leczy nadciśnienie już dłuższy czas – nigdy nie miał wypadku. Mój brat jest taksówkarzem, mimo iż w sezonie wiosennym łyka leki przeciwalergiczne na potęgę. Stłuczek – zero, przejechanych kilometrów – mnóstwo. Ja z kolei potrafię łyknąć tabletkę przeciwbólową i wsiąść za kółko – po małej pigułce czuję się o wiele lepiej niż bez niej, a sen za kółkiem mi nie grozi. Jak widać, wszystko jest kwestią indywidualną i jeżeli dobrze czujecie się po tych lekach to nic nie stoi na przeszkodzie, aby łykać je tuż przed trasą. Chociaż pewna doza ostrożności nikomu jeszcze nie zaszkodziła – w szczególności, że skutki mogą być naprawdę tragiczne…

Zdjęcie główne: Luis Hernandez from Flickr.com

Facebook0Google+0Twitter0Email

8 komentarzy o: “Po których lekach nie można prowadzić samochodu? Czarna lista leków dla kierowców!

  1. Kiedyś czytałam, że osoba, która cierpi na chorobę lokomocyjną, nie będzie odczuwała nieprzyjemnych dolegliwości związanych z podróżą, jeśli sama będzie prowadziła samochód:) Sama na sobie testuję, skuteczne w 100%:) Zanim zostałam kierowcą, przyklejałam plaster na pępek, w czego skuteczność mało kto wierzy. Mnie pomagało:) Często osoby zażywające popularny Aviomarin skarżą się właśnie na uczucie senności. Co można zaproponować alternatywnie? Wyciąg z kłącza imbiru będzie skuteczny? Jak należałoby stosować witaminę B6, którą podobno powinno się polecać kobietom w ciąży?

    • A ja śmiem twierdzić, że będzie to kwestia indywidualna:)
      Narzeczony mojej koleżanki całe życie cierpiał na chorobę lokomocyjną. Na przekór temu postanowił jednak zrobić prawo jazdy i zobaczyć jak to jest na drugim siedzeniu. Na nudności cierpiał nadal:) więc bywało momentami naprawdę ciężko. Chociaż trzeba przyznać, że jest coraz lepiej i może w końcu z tego „wyrośnie”:)

      Co do preparatów – Aviomarin rzeczywiście lubi usypiać i moja szwagierka (która notabene na chorobę lokomocyjną również cierpi) zawsze śpi po nim grzeczniutko całą drogę:) Imbir jest pod tym względem zdecydowanie lepszą alternatywą, bo przynajmniej nie daje takiego efektu. Czy alternatywą skuteczniejszą? Może odrobinę mniej, ale na pewno wiele osób pochwali, że w ciężkich chwilach wystarcza.

      Na pewno jednak imbir powinien być skuteczniejszy u kobiet w ciąży (w porównaniu z witaminą B6) – czytałam swego czasu badania, w których określano które z nich – imbir czy witamina B6 – jest skuteczniejsze. Wygrał imbir. Z imbirem wygrał natomiast dimenhydrynat, ale Aviomarin sama z siebie niekoniecznie poleciłabym ciężarnej:) Co do stosowania – większość badań była prowadzona na dawkach rzędu 80-150mg na dobę, co odpowiadałoby 2-3 tabletkom witaminy B6 i chyba takiego dawkowania bym się trzymała:)

      • Wniosek z tego taki, że jeśli na chorobę lokomocyjną cierpią dzieci, jest duża szansa, że po aviomarinie cała drogę po prostu prześpią;) Taki podwójny mechanizm działania;) Nie do końca mam pomysł, jak stosować tą wit B6. Po prostu przed podróżą? Czy należałoby rozpocząć wcześniej taką kuracje?

        • Dobre pytanie:) Mówiąc szczerze to nigdy nie zastanawiałam się nad tym, gdyż kobietom w ciąży, cierpiącym na chorobę lokomocyjną polecam zazwyczaj wyciągi z imbiru. Witaminę B6 traktuję osobiście jako alternatywę przy leczeniu porannych nudności w początkowym okresie ciąży (i mówiąc szczerze to właśnie tego dotyczyły wszystkie badania, które kiedyś tam czytałam) – wówczas stosowanie rozkłada się na cały dzień (2-3 dawki).

          Jeśli natomiast chodzi o chorobę lokomocyjną – najszybciej bym uznała, że najlepsza będzie poranna dawka witaminy plus dodatkowo jedna przed podróżą, jeżeli np. jedziemy gdzieś w okolicach godzin popołudniowych. To są jednak tylko moje luźne dywagacje, bo chyba nie będę w stanie odpowiedzieć dokładnie na to pytanie :(

          • Dziękuję za odpowiedź:) A co sądzi Pani o plastrach Transway? Jakoś one do mnie nie przemawiają:) Być może tak samo, jak do niektórych nie przemawia zaklejanie pępka;)

    • Zdecydowanie! W szczególności, że znieczulenie nie tylko może „zamulić”, ale również poważnie rozproszyć – ja to nigdy nie mogę się przestać dotykać po swoim znieczulonym policzku:) I zamiast zwracać uwagę na świat wokół mnie to tycam to wszystko non stop!

  2. Mariee – zaklejanie pępka do mnie nie przemawia i plastry Transway do mnie nie przemawiają. Chyba jestem w tej kwestii staroświecka i preferuję zwykły tabletki:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *