Wycofany Niquitin, dziurawe prawo i samowolka w sklepach, czyli krótka opowieść o tym dlaczego leki powinniśmy kupować tylko w aptekach.

My, Polacy, mamy kilka ważnych wad. Pijemy za dużo i do lekarza chodzimy za mało. Na forach internetowych uwielbiamy rzucać mięsem i wypominać komu popadnie, że zgubił przecinek. Przecież tacy z nas puryści językowi! Jedną z najgorszych dla mnie wad jest natomiast to, że zajmujemy się pewnymi sprawami dopiero wówczas, gdy coś się wydarzy. I to najlepiej coś medialnego, o czym mogą trąbić wszystkie portale informacyjne. Kontrole trzeźwości nasilamy dopiero wówczas, gdy pijany kierowca zabije 6 osób. Czasem pracy lekarzy przejmujemy się dopiero wówczas, gdy ten mało nie dostanie zawału z przemęczenia, a na oddziale nie umrze pacjentka, która nie miała należytej opieki, bo lekarz odsypiał poprzedni dyżur. Czy sprzedażą pozaapteczną leków również zajmiemy się wówczas, gdy 20-letnia kobieta zatruje się tabletką przeciwbólową, której opakowanie grzało się przez kilka ostatnich tygodni za szybą kiosku? Przecież w nim jest tylko z 40 stopni…

(więcej…)

FacebookGoogle+TwitterEmail

Z cyklu „Luźne przemyślenia, czyli piguła się mądrzy”: Dlaczego farmaceuci* nie lubią reklam?

Może nie wszystkich. Ale leków i suplementów na pewno. I to nie dlatego, że zazwyczaj są tak nudne, że sami aptekarze mogliby na nich posnąć, a co dopiero Kowalski, którego kwestie około-lekowe mogą w ogóle nie interesować. I nawet nie dlatego, że występują w nich osoby, które z branżą zdrowotną mają wspólnego tyle, co ja z produkcją części zamiennych do robotów kuchennych. Nie. Po prostu sprawiają, że z osobą przychodzącą do apteki i telewizyjnie „wyedukowaną” kosmicznie trudno się rozmawia – przecież ona wie najlepiej. I doskonale zdiagnozuje, co jej jest. W końcu tak powiedziała jej reklama. Reklama to świętość.

(więcej…)

FacebookGoogle+TwitterEmail

Asequrella, Femi Protect, Asevia? Czy to w ogóle działa? Opinia farmaceutki o „osłonówkach” stosowanych przy antykoncepcji hormonalnej.

Z tematami na kolejnego posta jest u mnie tak: albo otwieram swoją „poczekalnię’, w której zbieram wszystkie swoje pomysły i propozycje, które otrzymuję, albo po prostu piszę jednego posta i w międzyczasie nachodzi mnie wena na szersze opisanie jednej z kwestii o której tam wspominałam. I to właśnie ta druga opcja sprawiła, że spojrzałam łaskawszym okiem na „osłonówki” przy antykoncepcji, które stały się tak popularne i „superpotrzebne” po debiucie Asequrelli - najpopularniejszego chyba obecnie suplementu w tej kategorii produktowej. Piszę „najpopularniejszego”, bo Asequrella przez kilka ostatnich miesięcy dorobiła się nawet kilku „zamienników” – na fali popularności suplementu weszły na polski rynek chociażby Femi Protect oraz Asevia. A to tylko najpopularniejsze. Ale może weźmiemy je dzisiaj pod farmaceutyczną lupę?

Do tej pory pamiętam, jak wraz z dostawą leków przyjechało z hurtowni farmaceutycznej pierwsze opakowanie Asequrelli. Z racji tego, że telewizji nie oglądam to i nie widziałam reklamy tego suplementu. Wzięłam się za analizowanie składu i… brewka mi się tylko podniosła. Taką samą minę miała moja koleżanka, która wzięła się później za rozstawianie tego na naszych półkach. Bo skład jest… średni. I to delikatnie powiedziawszy. Czy ten suplement może działać? Czy naprawdę rozwiąże wszystkie nasze problemy z antykoncepcją hormonalną? I zadam jeszcze jedno pytanie: jeżeli nie Asequrella to co? Jak w stosunku do niej przedstawiają się jej „zamienniki”?

(więcej…)

FacebookGoogle+TwitterEmail

„Audycja zawierała lokowanie produktu”. Ok, ale czemu musi to być lek?

Ustalmy jedną rzecz już na wstępie: żaden ze mnie znawca telewizyjny. Mówiąc szczerze telewizji nie oglądam w ogóle. Wprawdzie w moim salonie wisi kilkudziesięciocalowa zabaweczka mojego męża, ale nie ma nawet podłączonej kablówki. Żaden też ze mnie spec od reklamy, więc może nie do końca orientuję się, jak to teraz wygląda. I może z tego powodu zbierałam dzisiaj szczękę z podłogi, gdy na jednym z farmaceutycznych for internetowych zobaczyłam link do jednego z odcinków, popularnego podobno, show o mało swojsko brzmiącym tytule „Voice Of Poland”. Kilka sekund czasu antenowego wystarczyło, aby na moim czółku pojawiła się żyłka i brewka mi drgnęła.

(więcej…)

FacebookGoogle+TwitterEmail