Magnez – lek, nie suplement diety! Czy wiesz, które preparaty magnezowe nie są suplementami? (Minims #2)

Moja farmaceutyczna dusza się cieszy. Podskakuje zadowolona, chodzi dumna jak paw i raduje się z jednego, krótkiego pytania, które skutecznie obijało mi się o uszy w ciągu ostatnich kilku dni. Niby nie było w nim nic wyjątkowego. To było prosta prośba o dobór preparatu magnezowego – spoko, dzień jak co dzień. W końcu magnez jest tak mega-modny, że łykają go praktycznie wszyscy, niezależnie od tego czy jego niedobory mają czy też nie. Ale dołączane do tego pytania stwierdzenie „Tylko, żeby był to lek, a nie suplement” zdecydowanie podpieściło moją aptekarską duszyczkę, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Moje ego cieszy się, kiedy odwiedzający moją aptekę klienci dostrzegają różnicę pomiędzy lekami, a suplementami diety. I nie wiem czy jest to kwestia jakieś nowo wyemitowanej reklamy czy może rośnie świadomość naszego społeczeństwa. Nie wiem, chociaż mam oczywiście nadzieję na tę drugą opcję (i po cichutku liczę, że przynajmniej w ułamku procenta przypadków dokładam swoją cegiełkę). Zresztą nieważne. Ważne jest to, że różnice te dostrzegamy. Tylko, że od dostrzeżenia do wyboru dobrego preparatu jest jeszcze długa droga. Z tego też względu przygotowałam dla Was małą ściągawkę, w której możecie sprawdzić które z najpopularniejszych preparatów magnezowych mają rejestrację leku. Całe szczęście, kilka się znajdzie. Chcecie wiedzieć które to?

(więcej…)

FacebookGoogle+TwitterEmail

Niedzielne Trzy po Trzy: Preparaty na wypadające i zniszczone włosy

W piątek straciłam ponad 15 cm włosów. Całe szczęście, nie wypadły, szalona panienka na ulicy ich nie wyrwała i kuchenka gazowa ich nie podpaliła. Po prostu wybrałam się w końcu do fryzjera i oddając się w ręce profesjonalisty pozbyłam się zbyt długiego owłosienia fundując sobie jednocześnie średnio-długą, grzeczną fryzurkę do ramion. Mąż ocenił pozytywnie, więc nie martwcie się, mam gdzie mieszkać:) Ale już siedząc na fotelu fryzjerskim postanowiłam, że w niedzielę będzie o włosach. A konkretniej o wypadających i zniszczonych włosach, które próbujemy ratować wszystkim co się da – szamponami, odżywkami, tabletkami i wcierkami. Zapraszam do przejrzenia mojego rankingu preparatów poprawiających kondycję włosów. Jak co niedzielę będzie mega-subiektywnie, więc nie spodziewajcie się pseudonaukowych porównań składów i dwustu argumentów za lub przeciw. Po prostu 6 preparatów – trzy, które uwielbiam i trzy, które uważam za stratę miejsca na półce.

(więcej…)

FacebookGoogle+TwitterEmail

Wapń na przeziębienie, osteoporozę, złamane kości i alergię? Jak to wszystko ogarnąć? Porozmawiajmy o preparatach wapnia dostępnych w polskich aptekach.

Wiecie może w którym momencie Kowalski popełnia najwięcej błędów? Kiedy myśli, że o jakimś temacie wie już wszystko. A że my, Polacy, jak nikt inny znamy się na medycynie, piłce nożnej, skokach narciarskim i kursie franka szwajcarskiego to i błędów popełniamy co nie miara. Kupno najzwyklejszego wapna musującego na złamane kości, zamiast wysokodawkowego preparatu z dodatkiem witaminy D3 wcale już mnie nie dziwi. „Wapno to wapno!” – słyszę wtedy. Może i tak, ale skoro mamy już tyle tych wapien do wyboru to może warto byłoby pokusić się o wybór tego, który będzie dla nas najlepszy? Bo przecież mamy wapno na przeziębienie dla dzieci, mamy musujące tabletki „na alergię” (ale o tym jeszcze porozmawiamy)… Mamy preparaty na osteoporozę i słynne Calcium Panthotenicum, które tak naprawdę preparatem wapniowym nie jest. Hmmm… Czy wybór na pewno jest taki prosty? (więcej…)

FacebookGoogle+TwitterEmail

Dbajmy o nasze żelazne zapasy! Cz.2. Wybieramy najciekawsze preparaty!

Powroty do pracy bywają bardzo brutalne. Żeby nie było wątpliwości – cieszy mnie powrót na stare śmieci, bo nigdy nie byłam osobą, która umiała usiedzieć w jednym miejscu i robić sobie wieczne wakacje. Jestem w prawdzie w plecy z moimi ulubionymi serialami, pierwszego dnia dorobiłam się zakwasów, a przed chwilą uświadomiłam sobie, że od trzech dni nie włączyłam laptopa robiąc jedynie szybką prasówkę w łóżku na tablecie, ale jestem zadowolona. Głowa napuchła od nowości, które zastały mnie w aptece, ale nie zmniejszyło to mojej chęci do napisania kolejnego postu. Obiecałam Wam ostatnio, że będę kontynuować temat żelaza i nawet na facebooku wygrażałam się, że szykuję kontynuację tematu, więc chyba trzeba to zrobić, żeby się Wam nie narazić. Także dzisiaj słówko o preparatach żelaza – na co zwrócić uwagę, jakie preparaty są godne polecenia i dlaczego łączenie go z niektórymi antybiotykami nie jest wcale takim dobrym pomysłem. Ale już bez zbędnych wstępów – konkrety, proszę! (więcej…)

FacebookGoogle+TwitterEmail

Dbajmy o nasze żelazne zapasy! Krótka rozprawka o niedoborach żelaza.

No i stało się. Mądrzę się tu co nie miara, do lekarzy Was wysyłam, o interakcjach pouczam, o zbilansowanej, zróżnicowanej diecie wspominam chyba w co drugim poście, a sama jak zobaczyłam swoje aktualne wyniki morfologii to tylko ukłoniłam się przed moją lekarką, poprosiłam o wybaczenie i obiecałam poprawę. A konkretniej zadbanie o mój jadłospis, bo moja aktualna dieta opierająca się na wszystkim, co niezdrowe, nie była zbyt łaskawa dla mojej krwi. Wyniki niby nie najgorsze, bo te wszystkie płytki, limfocyty, trójglicerydy czy glukozy tak pięknie trzymały się w normach, że tylko na ścianie w ramce je wieszać. Tylko te moje erytrocyty… Hematokryt, hemoglobina i cokolwiek co tam się jeszcze bada. Lekka anemia, usłyszałam. Nie taka, żeby leczyć lekami, ale z pewnością taka o którą trzeba zadbać za pomocą talerza, widelca i całego morza czerwonego mięsa. A że moja pani doktor nie należy do osób, które zbywa się byle czym to i do tematu swojej morfologii muszę podejść poważnie. Pogodziłam się z jajkami, kupiłam surowe buraki do jutrzejszej zupy i wątróbkę, z której zdecydowanie bardziej cieszy się mój mąż niż ja. I piszę tego posta, bo uznałam, że jeżeli sama coś napiszę to podświadomie to do mnie dotrze:) Także dzisiaj – post dla mnie! Przeanalizuję dokładnie, gdzie można znaleźć najwięcej żelaza, a później przyjrzę się dokładnie wszystkim preparatom na bazie tego pierwiastka. Mam nadzieję, że się nie przyda, ale wiecie jak to jest… ;)

(więcej…)

FacebookGoogle+TwitterEmail

Chcesz sprawić komuś prezent? To nie narób mu przy okazji problemów! Toniki wzmacniające pod lupą!

Pomysł na dzisiejszy temat pojawił się już dobrych kilka miesięcy temu. Zabierałam się do niego już kilka razy, a ostatecznie miałam go opublikować tuż przed świętami Bożego Narodzenia – wtedy wszelkie toniki wzmacniające i suplementy dla seniorów schodzą jak świeże bułeczki. Nie ma co się dziwić – producenci zawsze „ubierają” je w dodatkowe, ozdobne opakowania przez co stają się idealnymi prezentami dla naszych bliskich. Przyznam się, że moja babcia też kilka takich butelek otrzymała:)
Jak widać, nie udało mi się jednak opublikować wpisu w tamtym okresie – stali czytelnicy bloga wiedzą, że okres przedświąteczny spędziłam w szpitalu, a nie jest to najlepszy czas na nagły przypływ weny. Dzisiaj uznałam, że pora w końcu nadrobić zaległości! W końcu nasze babcie, dziadkowe, rodzice czy rodzeństwo obchodzą urodziny i imieniny przez cały rok! Warto byłoby jednak pamiętać, że toniki witaminowe to nie to samo, co balsam do ciała czy nowa książka ulubionego autora i chociaż są kupowane z najszczerszego serca to jednak mogą zawierać składniki, które mogą naszym bliskim zaszkodzić. Tego chcielibyśmy uniknąć, prawda? Dlatego dzisiaj przygotowałam materiał o składnikach, na które powinniśmy zwrócić uwagę podczas wyboru takiego prezentu. Pokusiłam się również o małe zestawienie najpopularniejszych preparatów, abyście wiedzieli czym one wszystkie w ogóle się od siebie różnią. Zaczynamy!

(więcej…)

FacebookGoogle+TwitterEmail

Witaminy? Nie ma sprawy, ale które?

To był baaardzo długi miesiąc. Dzisiaj mijają dokładnie 32 dni od napisania ostatniego, konkretniejszego postu. Ale tak jak Wam ostatnio obiecałam – mijają święta i bierzemy się ostro do pracy. Otwieram laptopa, ściągam kurz i do roboty, bo przyciski z brudu się do klawiatury przykleją :) Miałam całkiem sporo planów na ten miesiąc. Miałam napisać o sposobach radzenia sobie ze świątecznym przejedzeniem (nie wiem jak Wy, ale ja nadal odczuwam mamusiowe ciasto :) 4kg do przodu i nic tylko czekać, aż mąż z domu wyrzuci:), miało być o prezentach z apteki (moja babcia też dostała zestaw witaminowy ku zdrowotności) i miało być o jeszcze kilku mniej lub bardziej ważnych kwestiach. Wyszło jak wyszło. Także odstawiamy na razie na bok tematy świąteczno-zimowo-pochodne i przechodzimy do innych problemów. Może zaczniemy od witamin?

„Musisz to jeść, bo zawiera dużo witamin!”, „Zdrowe, bo z witaminami!”. Przyznajcie się, ile razy to słyszeliście? Bo ja naprawdę wieeeele. Promuje je się w telewizji, gazetach i u babci na obiedzie. Witaminy są nam potrzebne i kropka. I faktycznie, coś w tym jest. Ale czy potrzebujemy wszystkich witamin naraz? Czy jeżeli męczy nas jeden problem to czy od razu musimy łykać całą multiwitaminę? Okazuje się, że niekoniecznie. Gorzej tylko, kiedy nie wiemy, która witamina jest nam najbardziej w danym momencie potrzebna. Dlatego dzisiaj przygotowałam dla Was małe zestawienie tych witamin, które przy danym problemie mogą nam naprawdę pomóc. Nie będę jednak pisała o tym, że niedobory witaminy E mogą prowadzić do bezpłodności, a zbyt miała ilość witaminy B1 doprowadza do niewydolności serca – jeżeli ktoś ma z tym problem to potrzebuje pomocy specjalisty, a nie suplementu z tokoferolem. Ale może wypadanie włosów albo pękające kąciki ust? Tutaj możemy coś zaradzić! Zaczynamy!

(więcej…)

FacebookGoogle+TwitterEmail

Witamina C skraca czas przeziębienia? To mit! Dysputa o kwasie askorbinowym na rozpoczęcie sezonu przeziębieniowego.

Sezon przeziębieniowy można uznać oficjalnie za otwarty. Chłodniejsze wieczory i deszczowe dni sprawiły, że coraz więcej osób pojawia się w aptece w poszukiwaniu skutecznych preparatów przeciwko gorączce, katarowi i typowym objawom przeziębieniowym. Najczęściej wśród całej listy specyfików pojawia się witamina C, zwana fachowo kwasem askorbinowym. Czy jednak jej rola w zwalczaniu choroby jest najprawdę taka duża? Czy warto sobie zawracać w ogóle nią głowę?

(więcej…)

FacebookGoogle+TwitterEmail