Tego robić nie będziesz! 10 podstawowych błędów popełnianych przez osoby stosujące leki przeciwbólowe.

Swego czasu czytałam badania, z których wynikało, że Polacy łykają całe tony leków przeciwbólowych. Byliśmy wówczas trzecim państwem na świecie (po Francji i Stanach Zjednoczonych) pod względem spożycia wszelkich pigułek uśmierzających ból. Nie wiem na jakiej pozycji znaleźlibyśmy się teraz, ale biorąc pod uwagę, ile mieszkańcy Białegostoku (i nie tylko) wydają na te wszystkie Ibupromy czy Apapy tylko w mojej aptece to myślę, że sytuacja się bardzo nie zmieniła. Dodajmy do tego te wszystkie magiczne pigułki uśmiechające się do nas z półek przykasowych sztandarowej chociażby Biedronki i odpowiedź nasuwa się sama. Z jednej strony to rozumiem – jak mnie boli głowa albo dokucza ząb to rzadko odmawiam sobie kapsułki, która ma mi przynieść ulgę i sprawi, że jakoś dotrwam do końca zmiany w pracy. Bo ząb zębem, ale pracować trzeba, bo samym bólem rachunków nie zapłacę. Zawsze się jednak staram trzymać pewnych podstawowych zasad, jakie obowiązują przy stosowaniu tych preparatów i nie popełniać błędów, które obserwuję u niejednego Kowalskiego. Błędów, których, mam nadzieję, nie popełnisz również ty! Także umówmy się: jakich rzeczy nie będziesz robić po przeczytaniu tego postu?


Nie będziesz łykać leków przeciwbólowych na pusty żołądek!

Polacy są 3. państwem na świecie (po Francji i Stanach Zjednoczonych) w ilości spożywanych leków przeciwbólowych. To, że leki przeciwbólowe nie są przyjaciółmi naszego żołądka wiedzą teoretycznie wszyscy. O wrzodach, nadżerkach i Bóg wie jakich żołądkowych powikłaniach aspiryny czy Ketonalu słyszał zapewne niejeden z Was. Co jednak z tego, że słyszał skoro i tak mało osób się do tego stosuje. Zdaję sobie sprawę, że kiedy głowa boli niemiłosiernie albo policzek spuchł do rozmiarów piłki tenisowej to jedzenie jest ostatnią rzeczą na którą się ma ochotę, ale bez jakiejkolwiek osłony nasz żołądek może później całkiem ostro zaprotestować. Pół biedy jeżeli będzie to niestrawność czy po prostu delikatne pobolewanie w górnej części brzucha, bo od wielkiego święta zażyliśmy aspirynę jeszcze przed śniadaniem. Gorzej jeżeli łykamy silne leki przeciwbólowe, a o posiłku je poprzedzającym zapominamy cały czas. Powstawanie nadżerek w błonie śluzowej żołądka i rozwijanie się wrzodów nie jest tylko bajką, którą możemy straszyć dzieci. Krwawienia z przewodu pokarmowego są uważane za jedne z najczęstszych (jeśli nie najczęstszych) działań niepożądanych tej grupy leków. Z tego tez względu warto przemyśleć kwestię stosowania preparatów osłonowych na żołądek – w szczególności, jeżeli nasz przewód pokarmowy jest wyjątkowo delikatny, a leków przeciwbólowych mamy w perspektywie do zażycia całkiem sporo, bo wyszliśmy właśnie ze szpitala z operowanym kręgosłupem lub połamaną nogą.

Kwestia do zapamiętania: leki przeciwbólowe zażywamy tylko i wyłącznie po posiłku! Jeżeli nie możemy sobie pozwolić na kanapkę czy chociażby jogurt to warto zainteresować się preparatami na bazie paracetamolu (Apap, Panadol, Codipar) - jest on uważany za lek najbezpieczniejszy dla naszego żołądka (i to nie tylko chwyt reklamowy). Zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja w przypadku kwasu acetylosalicylowego (Aspirin, Polopiryna), gdyż uważany jest on za jeden z najbardziej wrzodotwórczych preparatów przeciwbólowych (a zażywany jest niemalże tak często jak o wiele bezpieczniejszy paracetamol).

kurczak_blogŹródło: Leszek.Leszczynski / Foter.com / CC BY


Nie będziesz przyjmować zbyt wysokich dawek leku!

Może generalizuję w tym momencie, ale chyba przyznacie mi rację, że Polacy uwielbiają te wszystkie tabletki z napisami „max”, „forte” etc. Marketingowcy chętnie to wykorzystują, a konsumenci chętnie kupują. Bo dlaczego mamy łykać dwie tabletki skoro możemy jedną? Ja za to zapytam się inaczej: dlaczego mamy łykać jedną mocną tabletkę, kiedy może się okazać, że i ta słabsza nam pomoże?

Więcej tabletek przeciwbólowych wcale nie spowoduje, że nagle przestanie nas mniej boleć. Wiem, że wydaje się to troszkę nielogiczne, ale nikt nie powiedział, że nasz organizm jest najprostszą machiną we wszechświecie, prawda? Inna kwestia to to, że lubimy się leczyć nie tylko skutecznie, ale przede wszystkim szybko. Jeżeli mija pół godziny, a nas nadal boli głowa to zaraz sięgamy po kolejną tabletkę z opakowania. Albo z drugiej strony: pierwsza dawka Ci pomogła, ale po dwóch godzinach znów zaczyna doskwierać to nieprzyjemne uczucie? Wówczas znowu idzie w ruch magiczna pigułka. I tak co dwie godziny… Źle! Wszystkie leki mają swoje tzw. dawki jednorazowe i dobowe, czyli maksymalne ilości danej substancji leczniczej, które można przyjąć naraz lub, analogicznie, w ciągu doby. Nie są to jakieś wyimaginowane wartości, które powstały tylko po to, aby utrudnić nam życie – zostały one stworzone w oparciu o znajomość fizjologii człowieka, mechanizmów jego metabolizmu i sto innych parametrów, które (tu Was zaskoczę) naprawdę mają swoje znaczenie. Przekroczenie tych dawek może mieć najróżniejsze skutki – od ostrej niestrawności przez ból żołądka, krwawienie z przewodu pokarmowego po uszkodzenie wątroby. Nasz organizm to nie ściana z betonu – w pewnym momencie i żołądek może mieć dosyć, i komórki wątrobowe mogą zaprotestować. Skutki mogą być tragiczne i nie tłumaczcie się tym, że zażywaliście leki „bezpieczne” typu paracetamol. Nawet on ma swoją dawkę graniczną (4g ku przypomnieniu) i zażycie całego, 24-tabletkowego opakowania Apapu w ciągu doby (znam taki przypadek osobiście!) tylko cudem nie kończy się na toksykologii!

O maksymalnych dawkach i standardowym dawkowaniu leków przeciwbólowych pisałam już w tym temacie. Lektura obowiązkowa dla każdego, kto lubi sobie łyknąć więcej niż dwie tabletki w ciągu doby.

I na koniec informacja, która może zdziwi niektóre osoby – więcej tabletek przeciwbólowych wcale nie spowoduje, że nagle przestanie nas mniej boleć. Wiem, że wydaje się to troszkę nielogiczne, ale nikt nie powiedział, że nasz organizm jest najprostszą machiną we wszechświecie, prawda? Okazuje się, że NLPZy (niesteroidowe leki przeciwzapalne), czyli miażdżąca większość preparatów przeciwbólowych dostępnych bez recepty (bez paracetamolu) wykazuje tzw. efekt pułapowy. Z polskiego na nasze oznacza to, że po przekroczeniu pewnej dawki leki nie działają już mocniej – ich działanie przeciwbólowe osiąga pewien pułap, którego nie są w stanie już przeskoczyć. Powyżej tej dawki nasilają się już jedynie działania niepożądane. Dodatkowa tabletka naprawdę niewiele nam wtedy pomoże.


Nie będziesz nadużywał leków przeciwbólowych!

Wiem, że brzmi to co najmniej dziwnie w aspekcie tego, co napisałam we wstępie, ale spróbujmy, dobrze? Czy jeżeli jako naród przodujemy w ilości zażywanych leków przeciwbólowych to i my musimy dokładać do tego swoją cegiełkę? W szczególności, że nadużywanie leków uśmierzających ból ma mnóstwo wad. Nie będę już może wspominać o wrzodach, krwawieniach z przewodu pokarmowego czy obciążeniu wątroby, bo pewnie już nie reagujecie na te argumenty, ale spróbuję za to z innej strony – czy wiecie, że leki przeciwbólowe mogą same w sobie powodować ból?

Czy jeżeli jako naród przodujemy w ilości zażywanych leków przeciwbólowych to i my musimy dokładać do tego swoją cegiełkę? Jeżeli zaciekawiłam tym zdaniem chociaż co piątą osobę, która to przeczytała to uznam to za swój mały sukces. Kwestię tę podejmowałam już w temacie o uzależniających preparatach bez recepty, ale może nie każdy tam zajrzał, więc przewałkujemy jeszcze raz tę kwestię. Ból głowy z odbicia – ilu z Was o nim słyszało? Jestem pewna, że niewielu, bo jakkolwiek o pseudoefedrynie czy kodeinie za „pomocą” której bawi się młodzież na imprezach huczy się co raz w telewizji, o tyle o tej kwestii jest jakoś cichutko. Nie mówiąc już o tym, że 200-tabletkowe opakowania Apapu wcale nie uwrażliwiają nas na ten problem. A polekowy ból głowy jest już faktem. Nie poznano wprawdzie dokładnych mechanizmów jego powstawania, ale stwierdzono, że ma on bardzo silny związek z nadużywaniem leków przeciwbólowych – i to nie tylko tych mocniejszych („receptowych”), ale również „zwykłej” aspiryny czy paracetamolu. Aż chciałoby się napisać: boli nas głowa, więc bierzemy leki – bierzemy leki, więc boli nas głowa. Nie dość, że preparaty, które miały nas uchronić przed bólem same ten ból nakręcają to dodatkowo zaczynają coraz słabiej i słabiej działać, a to z kolei powoduje powstanie błędnego koła – stosujemy coraz więcej pigułek w oczekiwaniu na chwilę ulgi. Uzależnienie to jest na tyle poważne, że zazwyczaj „w detoksie” konieczna jest pomoc lekarza i stosowanie leków przeciwdepresyjnych. Gra jest jednak warta świeczki, bo zazwyczaj po kilku dniach możemy powiedzieć, że jest lepiej. Nie warto chyba pakować się w takie problemy na własną prośbę, prawda?

kapsulki_blogŹródło: Carsten Schertzer / Foter.com / CC BY


Nie będziesz samodzielnie łączyć leków przeciwbólowych!

Kolejny problem ze stosowaniem preparatów przeciwbólowych polega na tym, że Kowalski samodzielnie łączy ze sobą różne preparaty, mimo iż niekoniecznie się na tym zna. Skutki mogą niekoniecznie pozytywne. Pierwsza kwestia to wspomniany już przeze mnie efekt pułapowy – samodzielnie skomponowany „koktajl” leków wcale lepiej działać nie będzie, a tylko działania niepożądane będzie miał większe. Kłopoty żołądkowe gotowe – praktycznie na własne życzenie. Inny problem to nasilenie toksyczności takiego połączenia. Wiedzieliście np. że połączenie kwasu acetylosalicylowego (Aspirin, Polopiryna) z paracetamolem (Apap, Codipar) zwiększa np. możliwość uszkodzenia nerek? Zdarza się to wprawdzie rzadko, ale jeżeli Wasze nerki nie są już pierwszej młodości to warto mieć to na uwadze, gdy będziecie leczyć złamaną kostkę. Podobnie jest z kwasem acetylosalicylowym i ibuprofenem – połączenie zdecydowanie niepolecane wrzodowcom…

Co jednak robić, gdy ból, który odczuwamy nie może być złagodzony „zwykłymi” preparatami przeciwbólowymi? Warto wówczas pokusić albo o gotowe połączenia (np. Nurofen Ultima - połączenie paracetamolu z ibuprofenem), albo (jeszcze lepiej) o wizytę u lekarza. Na receptę zarejestrowane są preparaty zawierające pojedynczą substancję leczniczą, która efekt może dać lepszy niż cała łyżka leków dostępnych bez recepty. Nasz żołądek będzie nam za to wdzięczny.


Zaczynanie z „grubej rury”? Wszyscy, ale nie Ty!

Powtórzę pytanie, które zadałam już wcześniej: dlaczego mamy łykać jedną mocną tabletkę, kiedy może się okazać, że i ta słabsza nam pomoże? Zdaję sobie sprawę z tego, że kiedy dokucza kręgosłup albo psuje się ząb to mamy ochotę pochłonąć całą zawartość naszej dobowej apteczki i sięgnąć po najsilniejsze leki, które tylko w niej znajdziemy, ale czasami lepiej zacząć od preparatów słabszych, chociażby na bazie paracetamolu. Okazuje się niejednokrotnie, że zwykły Apap nam pomoże – nie mówiąc już o tym, że będzie bezpieczniejszy.


Nie będziesz łączył leków przeciwbólowych z alkoholem!

Z alkoholem sprawa jest o tyle „śliska”, że tak naprawdę żadnych leków nie powinno się z nim łączyć. Skutki takiego połączenia mogą być najróżniejsze: od utraty przytomności (urwany film po jednym piwie to wstyd, prawda?) przez masywne wymioty i biegunki po poważne uszkodzenia narządów wewnętrznych z wątrobą na czele. Wiemy jednak jak jest – czasami nie można odmówić tego jednego, malutkiego toastu. I choć nie wszystkie leki mogą dać przykre skutki uboczne po połączeniu ich z alkoholem to leki przeciwbólowe zdecydowanie do tej grupy nie należą.

Z alkoholem sprawa jest o tyle „śliska”, że tak naprawdę żadnych leków nie powinno się z nim łączyć. Przede wszystkim pamiętajcie o tym, aby nie łączyć z alkoholem paracetamolu. Ten „najbezpieczniejszy dla żołądka” lek w połączeniu a alkoholem bardzo poważnie uszkadza wątrobę. I nie mam tu na myśli delikatnego dyskomfortu, ale poważnych uszkodzeń, które mogą prowadzić do jej niewydolności. A że wątrobę mamy tylko jedną to warto o nią zadbać. Przyczyną tego zjawiska jest powstawanie pod wpływem alkoholu wysoce szkodliwych metabolitów, które doprowadzają do obumarcia komórek wątrobowych. Z tego też względu, podczas zażywania paracetamolu obowiązuje całkowity zakaz picia alkoholu. Z tego samego względu zdecydowanie nie poleca się leczenia Apapem syndromu dnia następnego, czyli popularnego kaca. Nie przeszkadza to oczywiście nikomu ustawiać wystawki z paracetamolem na stoisku monopolowym… Ale to już temat na inną dyskusję.

Odrobinę lepiej jest w przypadku innych preparatów przeciwbólowych na bazie ibuprofenu czy kwasu acetylosalicylowego. Najpoważniejszym zagrożeniem będzie tutaj „tylko” mocniejsze podrażnienie śluzówki żołądka, co może prowadzić nawet do krwawień w przypadku osób szczególnie predysponowanych. Wprawdzie nie jest to uszkodzenie wątroby, ale tutaj również zaleca się abstynencję.

I jeszcze słówko o kodeinie, która występuje jako dodatek w niektórych lekach uśmierzających ból (Antidol, Solpadeine). Wiecie, że połączenie kodeiny z alkoholem powoduje szybkie odpadnięcie z wieczornej imprezy? Kto nie chce się upić dwoma piwami, niech podchodzi ostrożnie do tych preparatów.

O lekach bez recepty, których nie można łączyć z alkoholem pisałam już w tym poście.

alkohol_blog1Źródło: pasukaru76 / Foter.com / CC BY


Nie podawaj dzieciom leków dla dorosłych!

Kolejny błąd, z którym często się spotykam nie dotyczy wprawdzie samego Kowalskiego, ale z racji tego, że ma niebagatelny wpływ na zdrowie dzieci to warto o nim pisać i pisać przy każdej możliwej okazji.
Wiem, że Wasza córka czy syn to Wasza idealna kopia – w końcu nikt nie ma takiego noska jak tata, a oczy to ma tylko i wyłącznie po mamie. Ale to, że Wasza pociecha jest fizycznie do Was podobna, nie oznacza wcale, że jest do Was podobna pod względem fizjologicznym. Wręcz przeciwnie, organizm dziecka rządzi się kompletnie odmiennymi regułami i zmniejszanie dawki („dam mu tylko połóweczkę!”) wcale nie rozwiąże problemu.

W naszym społeczeństwie panuje dziwne przekonanie, że jeżeli coś jest dostępne bez recepty to automatyczne jest super-bezpieczne. Tak jak pisałam już swego czasu, jedynymi lekami przeciwbólowymi (i przeciwgorączkowymi) dopuszczonymi do stosowania u dzieci są paracetamol i ibuprofen. Żadne Pyralginy, Antidole czy Cefalginy. Nawet nie kwas acetylosalicylowy, czyli aspiryna, którą wszyscy namiętnie leczą przeziębienie! Kwas acetylosalicylowy jest dopuszczony do stosowania dopiero od 12. roku życia (a według niektórych źródeł nawet od 16-18!) – jest to związane z możliwością wystąpienia tzw. zespołu Reye’a, który uszkadza m.in. wątrobę i układ nerwowy. Dzieciom nie można podawać również preparatów zawierających w swoim składzie kodeinę – metabolizuje ona do morfiny i może narobić problemów w organizmie naszego dziecka. Z tego też względu pamiętaj – oddzielna apteczka dla Ciebie i oddzielna dla Twojej pociechy nie jest wcale takim głupim pomysłem!


Będziesz zwracać 
uwagę na interakcje!

W naszym społeczeństwie panuje dziwne przekonanie, że jeżeli coś jest dostępne bez recepty to automatyczne jest super-bezpieczne. Niestety, takie rzeczy tylko w Erze, a my tymczasem musimy stosować wobec tych wszystkich preparatów zasadę ograniczonego zaufania. Preparaty przeciwbólowe, mimo iż są dostępne bez recepty, dają interakcje z innymi lekami, które często stosujemy latami – przeciwzakrzepowe, przeciwcukrzycowe czy przeciwnadciśnieniowe to tylko niektóre z nich. A to nasilają działanie leków przeciwcukrzycowych, a to sprawiają, że krew rozrzedza się ponad standard, co daje chociażby krwotoki z nosa. Przyjmujesz przewlekle jakieś leki? Poinformuj o tym swojego farmaceutę – wspólnie coś razem dobierzecie.


Nie będziesz łykał ton tabletek, zamiast po prostu pójść do lekarza!

Wiem, łatwo powiedzieć, bo przecież praca po drodze, dziećmi nie ma kto się zająć i w ogóle żadnego lekarza nie boję się tak jak dentysty i choćby waliło się i paliło, a prawy policzek był większy niż cała reszta naszej głowy to na fotel dentystyczny nie usiądę. Rzeczywistość jest jednak okrutna – od kolejnego Ketonalu ząb nie będzie zdrowszy i w końcu i tak wylądujesz u stomatologa. Tak samo plecy nie przestaną magicznie boleć, jeżeli zwyrodnienie kręgosłupa szaleje aż miło. Tabletki przeciwbólowe przyniosą ulgę na kilka godzin, a przecież trzeba szukać przyczyny problemu. Jeżeli boli Cię głowa, bo w pracy szef Cię wkurzył to weź tę tabletkę i idź się przespać. Ale jeżeli głowa boli Cię w dzień w dzień to lepiej poszukaj przyczyny, bo problem może być o wiele poważniejszy. I to nie są tylko puste słowa, a ja jestem tego najlepszym przykładem – gdybym łykała dalej leki przeciwbólowe czułabym się pewnie lepiej, ale nie wiedziałabym, że mój problem to nie tylko irytujący dziadek, który po raz piętnasty przyszedł ponarzekać, że apteka za droga. Często wizyta u lekarza da nam o wiele więcej korzyści niż mogłoby się nam wydawać. Warto znaleźć na nią chwilę w naszym przepełnionym terminarzu.


Będziesz szukać alternatywnych rozwiązań!

I na koniec tylko małe przypomnienie: na tabletkach przeciwbólowych świat się nie kończy. Warto niekiedy zainteresować się alternatywnymi metodami leczenia. Przecież są te wszystkie aromaterapie, nacieranie skroni balsamami, chłodzenie zbolałej kostki żelowymi okładami. Masz problemy z kręgosłupem? Zainteresuj się ćwiczeniami rehabilitacyjnymi. Może masaże? Albo naświetlania? Albo nawet te prądy, które tak chwaliła moja mama. Wiem, że jest to o wiele mniej wygodne niż łyknięcie tabletki, ale zdecydowanie zdrowsze. Może warto spróbować?

A co Wy sądzicie o lekach przeciwbólowych? Co jeszcze moglibyście dopisać do listy? 

Źródło: Daniele Zedda / Foter / CC BY

Facebook0Google+0Twitter0Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *